Andre Citroen bez wątpienia miał wpływ na historię światowego przemysłu oraz transportu. Nie bez powodu wymienia się go także w gronie ojców motoryzacji. Nie można pominąć takich kamieni milowych jak 2CV, DS, HY czy późniejszy CX. Nim jednak jego nazwisko zaczęło się jednoznacznie kojarzyć z produkowanymi nad Sekwaną samochodami, Andre wraz z rodziną przeszedł dość długą drogę.
Andre Citroen przyszedł na świat w Paryżu 5 lutego 1878 roku w zamożnej rodzinie handlarzy owocami egzotycznymi oraz diamentami. Od początku życia Andre obracał się wśród ludzi o wyraźnie zarysowanych celach i umiejętności ich osiągania, co bardzo ukształtowało młodego człowieka. Dobre sytuowanie rodziny pozwoliło otrzymać młodemu Citroenowi porządne wykształcenie. Nauki nie zakłóciło nawet bankructwo ojca, którego wysiłki pozwoliły młodemu Andre ukończyć szkołę i uzyskać dyplom inżyniera. Czteroletnia służba wojskowa rzuciła Andre do Polski, a konkretnie do Łodzi. To właśnie w tym mieście, podczas wizyty w zakładach włókienniczych nastąpił przełom w karierze młodego inżyniera, którego ślady po dziś dzień nosi jedno z najbardziej znanych logo motoryzacyjnych. Zapewne każdy fan motoryzacji wie, że słynne citroenowskie szewrony to wzór koła zębatego o stożkowym uzębieniu, które używane były w zakładach włókienniczych. Stożkowe uzębienie stosowane na drewnianych kołach zębatych powodowało, iż koła te znacznie wolniej się zużywały. Andre postanowił opatentować ów wynalazek na kołach stalowych oraz zacząć ich produkcję na masową skalę. Przyniosło mu to sławę, uznanie i fortunę, którą powiększał dzięki coraz bardziej intratnym umowom. Ciekawostką jest, iż wielką przekładnię produkcji Citroena, zastosowano w usterzeniu legendarnego Titanica.
Tak naprawdę o Andre Citroenie zapewne powstała nie jedna wielostronnicowa publikacja, ponieważ jego zasług na gruncie przemysłowym, społecznym i socjalnym nie sposób wymienić w krótkim wpisie. Zainteresowanych odsyłam do dostępnych w internecie źródeł, których naprawdę nie trzeba długo szukać. Przejdźmy do bohatera dzisiejszego wpisu, którym jest maleńki Citroen CX Break w skali 1:87.
Model wyprodukowany został przez firmę PCX87, która związana jest z niemiecką Brekiną. Zapewne wprawne oko zauważyło już pewne podobieństwo do dawnej nazwy Premium Classixxs. Tak moi drodzy, PCX87 to... no właśnie, tu zaczynają się problemy. Ostatnie roszady na rynku modeli, kolejne sprzedawanie i kupowanie nazw oraz znaków towarowych spowodowało, że zwyczajnie się pogubiłem. Nie jest to na pewno to samo Premium Classixxs, które niegdyś należało do Dickie, nie jest to też to samo Premium Classixxs, które po sprzedaży przepakowywało modele rosyjskich ciężarówek na potrzeby rynku europejskiego. Przyznam, że nie wiem, do kogo należy marka PCX87, jest ona jednak dystrybuowana w oficjalnym sklepie Brekiny, co może w jakiś sposób sugerować ich związek. Faktem jest jednak to, że PCX87 specjalizuje się głównie w samochodach osobowych w skali 1:87.
Citroen CX Break, którego dzisiaj chciałbym Wam zaprezentować, jak wspomniałem wykonany jest w skali 1:87 czyli popularnej, kolejkowej H0. Już na pierwszy rzut oka widać, że mimo niewielkich rozmiarów producent zadbał o jakość oraz detale. Pamiętajcie, że model jest niewiele większy niż pięciozłotówka, a mimo to mamy do czynienia z malowanym wnętrzem, przezroczystymi kloszami reflektorów, świetnymi kołpakami oraz, co moim zdaniem najważniejsze, doskonale dobranym pigmentem lakieru. Modelik nie jest zalany farbą, dzięki czemu wszystkie linie podziału są dobrze widoczne, a nawet podkreślone dzięki zastosowani techniki głębi. Wszystkie elementy chromowane również zostały uwidocznione na miniaturce, za co producentowi należą się ogromne pochwały.
Korzystając z okazji, że jest to także pierwszy wpis w tym roku, chciałbym Wam w imieniu całej redakcji Muzeum 1:43 złożyć najserdeczniejsze życzenia noworoczne. Oby 2025 rok przyniósł nam wszystkim więcej spokoju, stabilności, a także spełnienie wszystkich planów i marzeń. Dziękujemy, że z nami jesteście.
Jak zwykle kawał fajnej historii marki opisanej w sposób jaki lubię
OdpowiedzUsuńModel.....super zwłaszcza że jest naprawdę miniaturowy
Wszystkiego dobrego dla ekipy
Pozdrawiam Paweł