poniedziałek, 9 grudnia 2024

FSO Syrena Laminat 1:43 DeAgostini

Prowizorka, archaizm, skansen, tandeta, a także wstyd i upokorzenie. W motoryzacji te określenia kojarzą mi się nierozerwalnie z Syreną. Miała powstać tylko na chwilę, a pozostała na bardzo długo. Im dłużej trwała jej produkcja, coraz bardziej stawała się własną karykaturą. Już w salonie sprzedaży pojazdy te bywały niesprawne technicznie. Spasowanie elementów nadwozia wołało o pomstę do nieba, a nowe części zamienne już na półkach sklepowych były wadliwe. 



Trwanie przy wytwarzaniu Syreny nikomu nie było na rękę. Wielokrotnie podawano do informacji publicznej wiadomość o rychłym zaprzestaniu jej produkcji. Ta jednak nie nadchodziła. Dopiero 30 czerwca 1983 roku, a więc po 26 latach za ostatnią 105-tką w Fabryce Samochodów malolitrażowych w Bielsku-Białej (tam przeniesiono produkcję Syreny w 1972 roku) zniszczono linię produkcyjną.


Pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku, produkowano w FSO na Żeraniu Syrenę104 i Warszawę. W chwili, gdy otrzymano od włoskiego Fiata licencję na wytwarzanie modelu 125p w fabryce zrobiło się zbyt ciasno. Postanowiono, że Syrena ma zniknąć ostatecznie z oferty w grudniu 1968 roku. Jednak przez następne 7 lat konieczna była produkcja części zamiennych do tego samochodu. Jedną z nich była kompletna karoseria. Utrzymywanie kosztownego parku tłoczników do zapotrzebowania rynku tylko dla kilkudziesięciu sztuk nadwozi było nie opłacalne. Wymyślono, że warto skonstruować jako element zamienny gotowe nadwozie z tworzywa sztucznego. To nadwozie pasowało do wszystkich modeli Syreny. Chociaż modelu 105 jeszcze w ofercie nie było to Laminat miał już drzwi otwierane nowocześnie do przodu. Badanie czterech plastikowych Syren rozpoczęto w 1969 roku i trwać miało trzy lata. Zajęli się tym pracownicy Działu Głównego Konstruktora FSO. Nowa karoseria była lżejsza od blaszanej o około 65 kg. Samochód zyskał teraz także nieznacznie na osiągach. 


W latach siedemdziesiątych pomysł z nadwoziem z tworzyw sztucznych upadł, gdyż okazało się niebawem iż produkcja Syreny będzie kontynuowana, tyle, że na Śląsku. Formy do wyklejania nadwozi, które chciano oddać na złom odkupiła grupka modelarzy. Zaczęli oni wytwarzać nadwozia Syren na zamówienie.  Nie powstało ich jednak zbyt wiele. Obecnie od 2006 roku formy do produkcji Syreny Laminat znajdują się w Muzeum Techniki, w placówce dawnej Fabryki Norblina.


Model w skali 1:43 to produkt DeAgostini z serii "Legendy FSO". O niewielu modelach z tej serii można powiedzieć coś dobrego, jednak Syrena Laminat bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła jako model z niższej półki cenowej. Powiem nawet, że jest jednym z lepszych jakie DeAgostini wypuściło pod swoim szyldem. Wiadomo, że poziom detali jest niski, ale całość wykonano bardzo czysto i starannie. Biorąc model do ręki zwrócimy szczególną uwagę na jakość montażu. Lusterka, zderzaki i wycieraczki równo zamocowano. Te ostatnie nawet dobrze przylegają do szyby. Powłoka lakiernicza jest równa na całej miniaturze, nie dostrzeżemy na niej grudek farby i innych niedoskonałości. Krawędzie i przetłoczenia są idealnie widoczne. Także oceniając reflektory z przodu, czy lampy tylne mogę wyrazić się w samych superlatywach. Grill, który przysłania stary, nie zmieniony dla Laminata, dychawiczny, dwusuwowy silnik, ma dobrą głębie. Przednie kierunkowskazy są już niestety namalowane. Koła wykonano o niebo lepiej niż DeAgostini robiło je w przypadku modeli z serii "Kultowe Auta PRL", czy " Złota kolekcja". Tam to była tragedia. Podsumowując ocenę tej miniatury powiem tylko brawo! Miniatury tej co prawda nie kupiłem, tylko otrzymałem w prezencie jako dodatek do prenumeraty premium Syreny 105 w skali 1:8, którą składam już od roku. Przebieg prac nad nią zademonstruję niebawem na moim starym blogu, gdzie serdecznie Was zapraszam.


Jako wielki miłośnik Syren uważam, że wszelkie odstępstwa od oryginału w tym przypadku to zdrada. Syrena powinna być niedoskonała. Karoseria powinna gnić, przeguby powinny ukręcić się na pierwszym zakręcie, a świece zapłonowe zalewać się benzyną na sam jej widok. Jazda powinna być niepewna. Wsiadając do Syreny powinniśmy obawiać się wszelkiej maści awarii, które spowodowały by konieczność napraw na drodze. Z takich cech znane były te pojazdy i na tym polega ich urok. Dlatego osobiście nie skłonił bym się w stronę Syreny Laminat, gdyż ta jest zdradą ideałów prawdziwego Syreniarza.  To już nie to samo, co oryginalna, blaszana, dziurawa Skarpeta!












2 komentarze:

  1. Świetny wpis Sławku
    Jak zwykle ciekawa historia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Podchodzimy do bloga bardzo poważnie!

      Pozdrawiam!

      Usuń