Czasem zastanawiam się nad tym, w jak wspaniałych przyszło żyć nam czasach. Na większość udogodnień, jakie stworzyliśmy jako ludzkość, nawet nie zwracamy już uwagi, ponieważ stały się one dla nas oczywistością. Pominę już takie cuda jak bieżąca woda, elektryczność, czy centralne ogrzewanie, ale młodsze pokolenie, coraz częściej nie zdaje sobie sprawy z tego, że jeszcze na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nie korzystaliśmy ze smartfonów i internetu. Mało tego, telewizory w Polsce zaczęły pojawiać się w latach pięćdziesiątych. Idąc dalej tym tropem, sto lat temu musiało nie być nic.
Każdy kolejny krok w tzw postępie technicznym wyzwala następne znacznie szybciej, bo jedno nowe rozwiązanie prowadzi do następujących po sobie lawinowo ulepszeń. Dziś dzieje się to w niemalże zatrważającym tempie, ale czy tak było zawsze?
Historia postępu zaczyna się w momencie gdy bezimienny humanoid zdał sobie sprawę, że gołymi rękami nie upoluje niedźwiedzia. Wymyślił więc, że będzie dźgał misia tępym kijem, aż ten zakończy żywot. Cóż, zadanie dość trudne i raczej niebezpieczne, częściej humanoid trafiał na stół misia, niż miś stawał się obiadem dla owłosionej gromadki małpoludów. Humanoid nie był jednak, aż tak głupi, jak możemy o nim dziś myśleć. Szybko zrozumiał, że kij złamany pod odpowiednim kątem staje się ostrzejszy i zwiększa jego szansę na kolację i niezły przyodziewek na zimę. Z czasem sam opracował metodę ostrzenia kija, a nawet zamontował na nim kamienny grot. Tak to się toczy przez stulecia. A skoro o toczeniu mowa, to nasz przyodziany w skórę niedźwiedzia elegant z ostrą jak żyleta piką, nie będzie przecież ciągnął za sobą upolowanego zwierza na nieporęcznych saniach. Historycy sprzeczają się, co do daty oraz miejsca wynalezienia koła. Część z nich mówi o tym, iż najprawdopodobniej koło pochodzi z Azji i wynalezione zostało ok 8000 lat p.n.e. Najstarsze odnalezione koło pochodzi z terenów dawnej Mezopotamii i datowane jest na rok 3500 p.n.e. Być może faktycznie koło jest starsze, ale to właśnie Mezopotamia ma ogromne zasługi dla rozwoju cywilizacji dlatego nieoficjalnie, to właśnie Sumerom przypisuje się autorstwo największego wynalazku ludzkości, choćby dlatego, iż znaleźli oni zastosowanie koła nie tylko w transporcie ale i niektórych dziedzinach wytwórstwa. Z czystym sumieniem można powiedzieć, że od teraz świat ruszył z impetem.
Nie jest to jednak post o historii Sumerów, Mezopotamii, wynalezieniu koła i iskającej się w wolnych chwilach bandzie naszych praprzodków. Post jest o transporcie i to nie byle jakim, bo transporcie ciężkim.
Sytuacja wymaga czasami przewiezienia z punktu A do punktu B ładunku, który potocznie nazywa się ponadgabarytowym. Ładunek ponadgabarytowy, to mówiąc najprościej, coś ciężkiego, lub tak dużego, że przewyższa to możliwości standardowego transportu. Ładunkiem ponadgabarytowym mogą być przęsła mostowe, elementy elektrowni wiatrowych, ciężki sprzęt górniczy, łodzie, samoloty, czy po po prostu wielkie elementy przemysłowe, których nie da się rozmontować i przewieźć w kawałkach. Byłem świadkiem kilku ciężkich przewozów autostradą A4 i powiem Wam, że to naprawdę niezłe widowisko. W końcu nie co dzień widuje się pilotowany przez kilka osobówek i policję, sprzężony ze sobą zestaw kilku ciągników ciągnących powoli długą, wieloosiową platformę, na której pod plandeką przewożony jest ładunek wielkości dwupiętrowego bloku. Trasa przejazdu takiego ładunku jest zawsze bardzo dokładnie zaplanowana i przygotowana. Pod uwagę brane jest naprawdę wszystko. Wiąże się to czasami z wycinką drzew, demontażem słupów czy latarni przydrożnych, a w ekstremalnych przypadkach, jeśli nie ma innej możliwości, nawet zdejmowaniem przęseł mostów. Miało to miejsce np. podczas transportu gotowych elementów samolotów Lockheed Blackbird z zakładów Lockheeda do Strefy 51, które przewożone były ogromnych skrzyniach.
Mimo wielotygodniowych przygotowań, planowania oraz fizycznych testów na trasach, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z założeniami. Zdarza się, że podczas transportu dochodzi do nieoczekiwanych komplikacji, a nawet wypadków. Jeden z najbardziej znanych miał miejsce w Niemczech w lutym 2020 roku, kiedy podczas przewozu gigantycznych zbiorników na CO2 zbiornik spadł z platformy i stoczył się na pobliskie pole. Jak widać, zawsze coś może pójść nie tak, mimo iż wydawałoby się, że wszystko zapięte jest na ostatni guzik. Informacje o wielu spektakularnych transportach łatwo jest znaleźć w sieci, dlatego zainteresowanych odsyłam do źródeł, a ja przejdę teraz do prezentacji modelu.
Miniatura, którą chciałbym Wam zaprezentować dzisiaj to model ciężkiego ciągnika Mercedes Benz SK 88 SZ, wyprodukowany przez niemiecką firmę Herpa. Jak pewnie zauważyliście model zaopatrzony jest w stosunkowo niewielką, ośmioosiową naczepę i ładunek w postaci zbiornika lub silosu. Miniatura przedstawia rzeczywisty pojazd, który użytkowany był przez niemieckie przedsiębiorstwo Riga Mainz. Firma Riga Mainz, do dzisiaj specjalizuje się w skomplikowanych operacjach transportowych i budowlanych. Posiada ona w swojej flocie specjalistyczne żurawie oraz platformy do transportu gigantycznych elementów budowlanych. Prezentowana poniżej miniaturka wykonana jest w typowych dla Herpy standardach. Mamy więc do czynienia z pięknie odwzorowaną bryłą szoferki, pod którą znajduje się makieta silnika, świetnymi detalami podwozia oraz kół wraz z felgami. Cieszy oko potężny zestaw osprzętu za kabiną, który nadaje miniaturce muskularnego wyglądu. Bardzo efektownie prezentuje się szeroki, pomalowany w ostrzegawcze barwy zderzak.
W dużych skalach bywa tak, że to ciągnik jest głównym elementem, na który spada ciężar zainteresowania modelem, dlatego producenci pozwalają sobie na znaczne uproszczenie naczep. W przypadku Herpy nic takiego nie ma miejsca. System Herpy przewiduje demontaż poszczególnych modułów platformy, dzięki czemu możemy ją dowolnie wydłużać lub skracać. Każdy z modułów posiada także skrętne koła. Standardem Herpy są lusterka dodawane do każdego modelu, jako element do samodzielnego montażu. Przewyższają one znacznie poziomem wykonania lusterka montowane w wielkoseryjnych modelach 1:43. Zdarza się, że naczepy także posiadają dodatkowe detale, które samemu trzeba zamontować, choć w tym konkretnym przypadku naczepa jest już „gotowa” od razu po wyjęciu z pudełka.
Pozwolę sobie na małą dygresję w tym miejscu, otóż nie jestem w stanie zrozumieć prezentacji modelu bez zamontowanych elementów dodatkowych. Jest wielu kolekcjonerów, którzy prezentują swoje miniaturki czy to na grupach FB, czy innych platformach, bez zamontowanych lusterek, wycieraczek lub innych detali. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Uważają, że zamontowanie lusterek obniża wartość modelu przy jego odsprzedaży? Cóż moje zdanie jest takie, że miniaturka bez lusterek nie jest kompletna i nie nadaje się do prezentacji. Gdyby koła były detalem nie montowanym przez producenta, prezentowali by modele bez kół? To coś na wzór pokazywania modeli do sklejania... nie sklejonych. W moim odczuciu niekompletny model, nie może cieszyć oka. Ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat. Tymczasem zapraszam Was serdecznie do galerii.
Świetnie to wygląda! Zawsze podziwiam poziom detali w tych drobnych skalach
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój wpis o skodach oraz o poprzednich wpisach o polonezach.
Zapraszam
przemkapasja.blogspot.com
Pozdrawiam