"Oto historia z kantem, co podwójne ma dno. Gdyby napisał ją Dante, to nie tak by to szło". Te słowa piosenki pt. Piła Tango grupy Strachy na Lachy idealnie pasują do opisywanego dziś modelu. Volkswagen Golf II Country uważany jest przez wielu za prekursora aut typu SUV. Czy tak jest naprawdę? Mam mnóstwo wątpliwości.
Country nie był bulwarowym SUV-em. Nikt raczej nie pomyślałby, że to idealny samochód do podwożenia dzieci do szkoły lub zajęcia pozalekcyjne. Nikomu również nie przeszłoby przez myśl, iż można nim zadać szyku pod operą lub na proszonej kolacji. Zdecydowanie nie. To miał być samochód kompaktowy z możliwością jazdy w lekkim i nieco trudniejszym terenie. Nic więcej. Między bajki można włożyć teorie o ojcu chrzestnym klasy SUV. Jeśli już mamy szukać kontynuacji Country we współczesnych samochodach, to lepszym tropem będą Audi Allroad i Volkswageny Cross. Łączy je bardzo dużo. Nadwozie nie odbiega od standardowego modelu. Posiadają napęd na cztery koła, jednak w jeździe terenowej radzą sobie zaledwie nieco lepiej niż ich cywilni protoplaści. Przy nich Country jest pełnoprawną terenówką. Wśród licznie oferowanych modeli nie znajdziecie zbyt wielu samochodów podążających tropem Volkswagena. Najbardziej znanym jest Subaru Legacy w wersji Outback. Poza nim swoich sił spróbował Opel z Insignią Country Tourer i Ford oferujący niektóre modele w specyfikacji Active. Zapomniałbym o Mercedesie All-Terrain. Za to grupa Volkswagena zaproponowała swoim klientom cały wachlarz możliwości. Każda z wiodących marek koncernu oferowała takie pojazdy. Poza wspomnianymi Audi i VW, Skodę można nabyć w wersji Scout zaś Seata X-Perience.
Do opracowania Country VW zaprosił austriackie konsorcjum Steyr-Daimler-Puch. Powierzono im opracowanie zawieszenia uterenowionej wersji popularnego kompaktu. Austriacy podnieśli poczciwego Golfa o 18 centymetrów. Auto wyposażono w ramę ze stalowych rur, mocniejsze amortyzatory i płytę osłonową podwozia. Do tego zaoferowano stały napęd 4x4, znany z Golfa CL Syncro. Auto całkiem nieźle radziło sobie w terenie. Kąt natarcia i zejścia o wartościach 29 i 22 stopni czyniły zeń użyteczne auto w lekkim terenie.
Do napędu Volkswagen użył sprawdzonej jednostki 1,8 i mocy 98KM. Dla ważącego prawie 1250 kilogramów auta wystarczało to do spokojnej jazdy. Country rozpędzało się maksymalnie do 160km/h z bardzo stromej górki, zaś klasyczny Golf osiągał 195km/h.
Ciekawy był proces produkcji. Gotowego Golfa CL Syncro wysyłano do Austrii, gdzie uzbrajano go w pakiet Country. Oprócz wymienionych wcześniej elementów zawieszenia, dodawano orurowanie przodu, wymieniano zderzaki i montowano dodatkowe oświetlenie z przodu. Tył, jak w prawdziwych terenówkach, ozdabiało koło zapasowe w pokrowcu. Ponadto nadwozie ozdabiano dedykowaną kalkomanią.
Golf Country utrzymał się na rynku zaledwie dwa lata. Przez ten czas wyprodukowano 7735 sztuk. Niemal połowa trafiła do USA, pozostałe znalazły nabywców w górzystych regionach Europy.
Od jakiegoś czasu przymierzałem się do kupna Golfa Country z NEO. Jednak cena powyżej 300PLN plus koszt wysyłki skutecznie zniechęcały mnie do kliknięcia kup teraz. Natomiast na początku 2022 roku Szymon zapytał czy byłbym zainteresowany gazetową wersją tego VW. Do modeli z serii wydawniczych podchodzę niczym pies do jeża. Sprzedawane u nas KAP-y czy Legendy FSO, z jakością najczęściej mają niewiele wspólnego. Mimo wszystko, postanowiłem zaryzykować. W końcu to Volkswagen, a ten w Polsce zawsze się sprzeda.
Gdy odebrałem miniaturę, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie mogłem uwierzyć, że to samo wydawnictwo może prezentować tak skrajnie różne podejście do tematu jakości. Country pomalowano metalizowaną zielenią, bodaj najbardziej rozpoznawalnym kolorem tego auta. Sposób nałożenia lakieru nie budzi zastrzeżeń. Nadwozie pozbawione jest dziobów czy wybrzuszeń. Doskonale prezentuje się przednie orurowanie, choć trzeba zauważyć, że w oryginale było ono chromowane. Jednak jego czerń komponuje się ze zderzakami i osłoną nadkoli. W sumie to odbiegnięcie od pierwowzoru wyszło Golfowi na plus.
Za rurową osłoną kryją się ładnie osadzone przednie światła. Co istotne, nie widać w nich bolców mocujących, rzadkość w budżetowych miniaturach. Niestety, kierunkowskazy w przednim zderzaku zostały tylko pomalowane srebrną farbką, w dodatku niezbyt starannie. Golf Country wyposażony był w całkiem sporą elektrownię w postaci podwójnych reflektorów. Pierwsza para, okrągłych, została umieszczona nad zderzakiem. Druga, prostokątnych, trafiła pod zderzak, poniżej kierunkowskazów. DeA postarało się o ochronne kratki reflektorów. Dbałość o szczegóły? Tak, choć nie do końca. Jedna z kratek została krzywo namalowana na reflektorze, zaś inna zaczyna się w połowie klosza prostokątnego reflektora.
Tył modelu prezentuje się bardzo dobrze. W oczy rzuca się koło zapasowe, umieszczone centralnie z tyłu, jak w rasowej terenówce z lat osiemdziesiątych. Na pochwałę zasługują stopnie umieszczone przy tylnym zderzaku. Dopilnowano nawet takiego szczegółu, jak żebrowanie zewnętrznej powierzchni stopni. Całości dopełniają tylne lampy, z modnymi wówczas dymionymi kloszami kierunkowskazów i świateł cofania.
We wnętrzu miniatury najlepiej widać, że mamy do czynienia z budżetowym modelem. Tapicerka foteli i kanapy jest jednolicie szara. Deska rozdzielcza, tunel środkowy i boczki drzwi pomalowana została na kolor czarny. Wytężając wzrok można dostrzec elementy takie jak podłokietnik i wewnętrzna klamka. Niestety, producent zrezygnował z jakichkolwiek kalkomanii z zegarami czy radiem. Na szczęście jest lewarek zmiany biegów i hamulec ręczny.
Golf nie jest pozbawiony kilku smaczków. Nie zabrakło charakterystycznych kalkomanii z napisem Country na bokach karoserii i na pokrowcu koła zapasowego. Listwa ochronna drzwi została wyposażona w napis Syncro. Zaś z przodu bez trudu zobaczycie osłonę silnika ze śrubami mocującymi. Nie zapomniano również o chromowanych paskach na klamkach drzwiowych. Na szczególną pochwałę zasługują koła miniatury. Felgi są dwubarwne. Środek i ramiona pomalowano metalicznym szarym lakierem. Podczas gdy obręcz ma kolor srebrny. Na każdej feldze wyraźnie zaznaczono śruby. Za felgami umieszczono tarcze hamulcowe wraz z zaciskami. Świetny detal.
Mimo pewnych niedociągnięć, VW Golf Country prezentuje się bardzo dobrze. Wykonaniem nie odbiega od poziomu choćby Norev’a, a jest on zdecydowanie tańszy. Ponieważ umieszczono go na przykręcanej podstawce i wyposażono w akrylową gablotkę, bez kompleksów można postawić go obok innych modeli, bardziej renomowanych producentów.
Mam nadzieję, że doczekamy czasów, w których na naszym rynku pojawią się podobnie wykonane miniatury w seriach gazetkowych. Zwłaszcza, że takie modele bardzo często są początkiem przygody z kolekcjonerstwem i dobrze byłoby, gdyby jakością odbiegały od zabawek z Daffi, czego Wam i sobie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz