Dla linii niewielkich samochodów dostawczych Volkswagena model T4 był swego rodzaju rewolucją. Po raz pierwszy projektanci z Wolfsburga postawili na silnik chłodzony cieczą zamontowany z przodu pojazdu i napędzający przednią oś. Choć pierwotnie rozważano taki pomysł już podczas projektowania modelu T3, to z jakiegoś powodu ostatecznie nie wdrożono go w życie. Nowy model całkowicie przełamywał dotychczasową linię stylistyczną, która w większym lub mniejszym stopniu łączyła ze sobą wszystkie poprzednie modele Transporterów.
Dla wielu fanów marki, jak i modeli T1, T2 i T3, pochyła linia maski przechodząca w długą szybę przednią, była czymś zupełnie nowym.
Bardzo szybko okazało się, że wprowadzona na rynek nowa generacja popularnego Transportera zyskała ogromne uznanie użytkowników. Samochód chwalony był przede wszystkim za swoją niezawodność i uniwersalność. Mnogość wersji oferowanych przez producenta wypełniała niemal każdą lukę w zapotrzebowaniu na niewielkie, czasem nawet specjalistyczne, pojazdy transportowe. Już na wstępie klient miał do wyboru dwa rozstawy osi, krótki - 2920mm i długi - 3320mm. Zarówno standardowe, jak i przedłużone wersje oferowane były, jako furgony, kombi oraz luksusowe vany Caravelle i Multivan. Ofertę furgonów i busów uzupełniały różne wysokości dachów. Dodatkowo Volkswagen T4 oferowany był, jako podwozia z krótkimi i przedłużonymi kabinami.
Pod maską Volkswagena T4 mogła znaleźć się jedna z dwunastu jednostek napędowych. Wśród nich było pięć silników benzynowych i aż siedem diesli. Klient mógł także wybierać pomiędzy 4-, i 5-biegową skrzynią biegów. Dla szczególnie wymagających oferowano także wersję z napędem na wszystkie koła. Zgodnie z wcześniej przyjętym nazewnictwem kontynuowały one linię Syncro.
Ciekawostką jest, iż samochód, który w Europie spotkał się z ogromnie pozytywnym przyjęciem i osiągał świetne wyniki sprzedażowe, w USA praktycznie przeszedł bez echa. Mimo zakrojonych na szeroką skalę akcji promocyjnych, VW T4 zupełnie nie przyjął się na tamtejszym rynku. W teorii idealnie wpasowujący się w niszę pomiędzy niewielkimi japońskimi vanami, a przysadzistymi amerykańskimi dostawczakami, T4 totalnie rozczarował wynikami sprzedażowymi. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce na rynkach Kanady i Ameryki Łacińskiej.
W 1996 roku Volkswagen T4 przeszedł najpoważniejszą modernizację, której widocznym śladem był przeprojektowany przód samochodu. Auto otrzymało nową atrapę, nowe reflektory a cała maska została wydłużona. Zabieg taki wymuszony został przez zastosowanie nowej jednostki napędowej, która nie mieściła się w starej komorze silnika.
Volkswagena T4 produkowano do 2003 roku. Auta montowano w pięciu fabrykach w Niemczech, Polsce, Malezji, Indonezji i na Tajwanie. Z wszystkich produkowanych wersji Volkswagena Transportera, T4 ustępuje długością produkcji tylko pierwszej generacji. O jego świetnych walorach użytkowych oraz niskiej awaryjności świadczyć może ciągle jeszcze duża liczba pozostających w użyciu pojazdów.
Model bordowego furgonu T4 pojawił się w mojej kolekcji niedawno. Kilka tygodni temu wspólnie z kolegami kolekcjonerami wzięliśmy udział w akcji zakupowej w jednym z zachodnich sklepów, w którym znalazłem dwa egzemplarze poszukiwanych przeze mnie modeli starego Premium Classixxs. Jak się szybko okazało, były to ostatnie egzemplarze dostępne w sklepie. Po kilku dniach od zakupu mogłem się już cieszyć świetnymi miniaturkami, wśród których znalazł się prezentowany dzisiaj model T4.
Jak wspomniałem producentem tego ciekawego modelu jest Premium Classixxs. Firma, która specjalizowała się jeszcze kilka lat temu w świetnych, wysoce detalizowanych i dopracowanych miniaturach samochodów niemieckich, wypuściła na rynek serię modeli Volkswagenów Transporterów. Ostatnimi Transporterami, które ukazały się pod szyldem Premium Classixxs były właśnie T4 zarówno w wersji przed, jak i po liftingowej. Te drugie są już naprawdę ciężko dostępne. Przejdźmy jednak do samej miniatury.
Model, jak widzicie na załączonych fotografiach, prezentuje się świetnie. Nie będzie to nic nowego, jak powiem, że doskonale odwzorowano bryłę pojazdu. Producent zadbał o charakterystyczne proporcje karoserii, która pokryta została równą warstwą lakieru. Mimo, iż od wyprodukowania modelu minęło już kilka lat, lakier pozostaje równy, świeży i nie posiada żadnych widocznych wad. Doskonale prezentują się elementy oświetlenia, którym nadano niesamowity realizm. Z racji tego, że model przedstawia standardową wersję typowego blaszaka, zastosowano w nim typowe felgi. Producent zadbał także o fototrawione wycieraczki oraz barwione wnętrze.
Muszę przyznać, że prezentowana na zdjęciach T4-ka, mimo iż odwzorowuje najprostszą z możliwych wersji nadwoziowych, naprawdę potrafi przykuć wzrok na długo. Jej obecność w kolekcji ogromnie mnie cieszy zwłaszcza, że jak wspomniałem, udało mi się ją nabyć za połowę tego, co zmuszony byłbym zapłacić na serwisach aukcyjnych. Chciałbym poznać Waszą opinię o tej miniaturze, dlatego nie przedłużając, od razu zaproszę Was do galerii.
Niesamowity samochód. O jego klasie świadczy to, że wciąż można go spotkać na ulicach gdy w trudzie i znoju wspiera marzenia o własnej działalności gospodarczej. Chyba na zawsze pozostanie jednym z synonimów skoku gospodarczego jaki był udziałem naszych przedsiębiorców.
OdpowiedzUsuńTakże modelowi nic nie można zarzucić, poza niezbyt realistycznymi wycieraczkami. Patrząc na niego niemal słychać dźwięk nieśmiertelnego 1,9 TDi.
Wspaniały model.
To prawda Arku, powoli staje się kultowy. Wycieraczki to częsty problem, ale nie są w stanie przyćmić mojej radości z tej miniaturki. Bardziej by mnie drażniły plastikowe klocki niż cieniutkie fototrawionki:)
UsuńTo metal czy żywica?
OdpowiedzUsuńMetal, Premium Classixxs produkowało modele żywiczne tylko modeli niewielkoseryjnych lyb nietypowych.
UsuńMiałem okazję trochę pojeździć takim T4 z najsłabszym z silników TDI. Miał chyba około 74KM, ale mogę się mylić. Jedno jest pewne, był to straszny muł. Tak jak napisał w komentarzu Arek, był to wcale nie za bardzo pojemny dostawczaki, raczej do małego biznesu. Na obronę trzeba jednak przyznać, że w tamtych czasach był to samochód wystarczający. Nikt wtedy nie woził dwóch ton w takim aucie, tak jak odbywa się to obecnie.
OdpowiedzUsuńPamiętam nie miłą przygodę związana z tym autem. Jechałem boczną drogą i samochód jadący z naprzeciwka uderzył w moje boczne lusterko. To się złożyło z impetem i wybiło mi boczną szybę. Było to zimą. Mróz był potężny, a ja miałem jeszcze drogi na 80km. Cóż, twardym trzeba być.
Modelik jest wspaniały. Nie wiesz, czy wypuszczono wersję poliftowa, osobową 2.5TDI Syncro?
Faktycznie przygoda z kategorii niezbyt miłych, ale pocieszające to, że skończyło się jedynie na uszkodzeniu szyby i lusterka. Jestem prawie pewien, że Premium Classixxs nie wypuściło takiej wersji. Wersje syncro pojawiały się tylko w przypadku modelu T3.
UsuńTa wersja jest mi bardzo bliska. Właściciel osiedlowego sklepu, który widziałem z okien rodzinnego domu miał dokładnie taki furgon - czerwony, z czarnymi zderzakami i stalufelgami. Auto do tej pory jeździ i ma się dobrze :D
OdpowiedzUsuńModel świetny, Premium Classixxs nie zawiodło.
Pozdrowienia!
W moim otoczeniu także jeszcze poro ich jeździ. Niemal co dzień przyglądam się jak dowożą ekipy budowlane na place budowy, przewożą setki kilogramów materiałów... mimo wieku nadal ciężko pracują i spisują się wyśmienicie.
UsuńPozdrawiam;)
Una belleza esta van !
OdpowiedzUsuńsaludos!
Gracias Mariano por tu visita y comentario.
UsuńSaludos!