Na początku lat siedemdziesiątych minionego stulecia zainaugurowano załogowe regaty żeglarskie Whitbread. Jachty oceaniczne rywalizowały między sobą w wyścigu oplatającym ziemię. Trasa pierwszych zawodów wiodła szlakiem kliprów, gdzie na dzielnych żeglarzy czyhały ryczące czterdziestki. Nie, nie chodziło mi wcale o milfy, szczury lądowe! Ryczące czterdziestki to pas wód na południowej półkuli między 40° a 50° szerokości geograficznej. Charakteryzuje się bardzo silnymi wiatrami zachodnimi, które są przyczyną wielu sztormów.
Żeglowanie w tym pasie wymaga nie lada odwagi i dużych umiejętności. To w nim znajduje się owiany złą sławą Przylądek Horn, będący cmentarzyskiem dla wielu jednostek pływających. 30000 mil morskich podzielonych na cztery etapy. Wyzwanie dla najlepszych załóg. Nic dziwnego, że 8 września na starcie w Portsmouth znalazło się tylko 18 jachtów. Na metę zlokalizowaną w tym samym porcie 4 czerwca 1974 dotarło ich 14, w tym dwa pod polską banderą.
Ze względu na wyczerpującą dla załóg trasę, konieczność zebrania koniecznych funduszy, zbudowanie jachtu spełniającego wymogi regulaminu oraz czas potrzebny na przebycie całego dystansu, regaty organizuje się co trzy lata. Z biegiem lat długość etapów uległa skróceniu przez pojawienie się na trasie nowych portów, szczególnie w Azji, jednocześnie długość samego wyścigu wzrosła o ponad 4000 mil. Trasa opuściła także niegościnny rejon ryczących czterdziestek, choć wciąż zmuszała do opłynięcia budzącego grozę Hornu. Przez lata regaty zyskały status jednych z najtrudniejszych na świecie. Zmienne warunki pogodowe, awarie jachtów, ich wywrotki oraz kontuzje wśród uczestników jasno określały, że to wyzwanie tylko dla twardzieli.
Dlatego nikt nie był zdziwiony, że w 2001 roku sponsorem tytularnym wyścigu zostało Volvo Car Corporation, a zawody przemianowano na Volvo Ocean Race. Kojarzone z solidnością i bezpieczeństwem przedsiębiorstwo uznało, iż te regaty będą znakomitym nośnikiem reklamowym dla jej samochodów. Z czasem Szwedzi zaczęli angażować się także w proces budowy jednostek biorących udział w zawodach. Tradycyjnie silny nacisk kładli na kwestie związane z szeroko pojętym bezpieczeństwem. Także klasy, do jakich przypisane były uczestniczące jachty zyskały nazwy wprost nawiązujące do modeli produkowanych przez Skandynawów, np. VO65 czyli Volvo Open o 65 stopach długości lub V70 co należy rozumieć jako jacht klasy Volvo o 70 stopach długości. W 2019 roku Szwedzi zrezygnowali ze sponsoringu tytularnego, jednak zamierzają wystawić swoją jednostkę w najbliższym wyścigu.
Pozwolicie, że zejdę z powrotem na suchy ląd, gdzie czuję się zdecydowanie pewniej.
Na mocy umowy zawartej z organizatorami wyścigu VOR producent zapewnił sobie prawo do sygnowania logiem zawodów krótkich serii modeli samochodów. Z początku znaczki Ocean Race trafiały na najbardziej prestiżowe modele w gamie. Z upływem lat jednak paleta uległa rozszerzeniu, obejmując także pozostałe auta.
Seria V70 przez długie lata była podporą koncernu z Göteborga. Zadebiutowała w 1996 roku jako S70/V70 i właściwie była modelem 850 po solidnym liftingu. Premiera drugiej odsłony serii niosła za sobą kolejną zmianę nazewnictwa. Sedana S70 przemianowano na S60, kombi pozostało sobą. Na bazie V70 powstała wersja XC70, wyżej zawieszona, lekko uterenowiona osobówka z dużym powodzeniem konkurowała z takimi autami jak Audi A6 Allroad czy Subaru Legacy Outback.
Projektując trzecią generację V70 Volvo postanowiło uczynić zeń wersję kombi swojej flagowej limuzyny S80. Miało to pomóc w utrzymaniu pozycji koncernu w segmencie E, gdzie coraz większą popularność zdobywały praktyczne kombi. Dotychczasowe rozmiary plasowały V70 między segmentami D a E. By sprostać oczekiwaniom ilości miejsca wewnątrz auta, Volvo wykorzystało płytę podłogową P3 z macierzystego koncernu Forda. Oprócz S80 i V70 korzystały z niej także mniejsze Mondeo i S60/V60.
Zadanie zaprojektowania karoserii modelu powierzono doświadczonemu Stefanowi Janssonowi, który był głównym projektantem opartego na V70 modelu XC70. Postawił on na ewolucję a nie rewolucję wizualną. Nieco zaokrąglił kształty karoserii, nadając jednak nieco drapieżności przedniemu pasowi. Elementem charakterystycznym wciąż pozostawała wysunięta mocno do przodu atrapa grilla i nieco cofnięte światła główne. W tylnej części nadwozia wyraźnie zaznaczono przetłoczenie biegnące tuż pod linią okien, nadal mieliśmy jednak do czynienia z konserwatywną elegancją. Także wnętrze pozbawione było stylistycznych fajerwerków. Przede wszystkim miało być ergonomiczne, przestronne i z klasą. Generalnie, V70 pozostało nudnawym rodzinnym kombi, idealnym zarówno na dłuższe wypady jak i podwiezienie dzieci do odległej o 1,5 kilometra szkoły.
Paleta silników mogła przyprawić o ból głowy. Benzynowe o mocach 145-304KM oraz Diesla 115-215KM pozwalały na dokonanie optymalnego do potrzeb wyboru. Warto wspomnieć, iż jednostki napędowe pochodziły aż od trzech producentów: Forda, PSA i oczywiście Volvo.
Do wybranych wersji V70 można było zamówić pakiet wyposażenia Ocean Race. Nadwozie dostępne było tylko w dwóch kolorach: Electric Silver lub najbardziej pasujący Ocean Blue Pearl. 17’’ aluminiowe felgi VOR w specjalnym malowaniu, chromowane atrapa grilla i obwódki świateł przeciwmgielnych oraz srebrne elementy relingów dachowych. Na błotnikach przednich znalazło się miejsce na znaczki z logo wyścigu. Także we wnętrzu znalazły się elementy nawiązujące do regat. Skórzana tapicerka z logo VOR, materiałowe dywaniki z tym samym logo czy chromowane kratki nawiewu dodawały wnętrzu ekskluzywności. Uchwyty otwierania drzwi czy otaczające dźwignię zmiany biegów wykończono szczotkowanym aluminium. Posiadacz V70 Ocean Race nie miał prawa się zgubić. Gdyby zawiodła go nawigacja mógł skorzystać z umieszczonego na lusterku wstecznym kompasu. Jeśli sprawa była poważniejsza na zewnętrznej stronie rolety bagażnika umieszczono mapę świata. Jeżeli i to nie pomogło zostawał telefon do przyjaciela. Seria ta pojawiała się w sprzedaży kilka miesięcy przed startem regat, raz na trzy lata i obejmowała około 7000 samochodów przeznaczonych do sprzedaży na całym świecie. Najtańsze Volvo V70 Ocean Race z 2008 roku kosztowało 153 tysiące złotych.
Poza wyposażeniem samochodu dostępnych było mnóstwo gadżetów. Od ubrań przez okulary po ręczniki i miniaturowe zestawy z pastą i szczoteczką do zębów. Wszystko to sygnowane logo Ocean Race. Dziś samochody pochodzące z tej ekskluzywnej serii są łakomym kąskiem na rynku aut używanych.
Model Volvo V70 Ocean Race trafił do mojej kolekcji w lipcu 2019 roku, nieco ponad rok po zakończeniu ostatniej edycji regat. Prezentuje jednak model auta z 2008 roku. Miniatura została wyprodukowana przez Motorart. Niewielka gablotka ze skośną podstawką przywodzi na myśl wyroby AutoArt. Mały plus za sposób mocowania gablotki do podstawki. Zatrzaski zapewniają, iż model nie wysunie się, gdy niezbyt pewnie chwycimy za opakowanie. Na podstawce umieszczono logo VOR z pięknie stylizowanym żaglem.
Sam modelik pomalowano jedynym słusznym kolorem Ocean Blue. Wspaniale prezentuje się na aucie i ładnie współgra ze srebrnymi ramkami szyb oraz dwukolorowymi relingami. Nie można mieć także zastrzeżeń do sposobu jego nałożenia. Na słowa uznania zasługuje odwzorowanie poszczególnych elementów nadwozia. Szczeliny są wyraźnie zaznaczone, a ich głębokość świadczy o przywiązaniu Motorart do detali. Podobne wrażenie odnoszę, gdy patrzę na wzór klamek w drzwiach. Ta w drzwiach kierowcy ma nawet zaznaczony zamek na kluczyk, gdy pozostałe są pozbawione tego elementu.
Pięknie prezentują się przednie reflektory, wyraźnie podzielone na sektory świateł mijania i drogowe. Także tylne lampy bardzo mi przypadły do gustu, choć wolałbym by klosze świateł cofania i kierunkowskazów wykonane zostały z przezroczystego plastiku zamiast pomalowania ich od wewnątrz.
Na duży plus zasługuje nałożenie kalkomanii z nazwą producenta, modelu i wersji silnikowej na klapie bagażnika. Model przedstawia auto napędzane rzędowym, sześciocylindrowym silnikiem o pojemności 3,2 litra i mocy 173KM. W zupełności wystarczało to do napędu tego samochodu.
Wnętrze V70 wykonano z jasnego plastiku, imitującego skórzaną tapicerkę. Producent bardzo starannie odwzorował kształt foteli i tylnej kanapy. W tylnym rzędzie foteli umieszczono nawet pasy bezpieczeństwa wraz z klipsami oraz zatrzaski pasów. Tym bardziej jest niezrozumiałe całkowite pominięcie tych elementów przy przednich fotelach. Pięknie prezentuje się dwukolorowa deska rozdzielcza. Jak w oryginalem srebrnym kolorem pomalowano kratki nawiewów. Także chromowane obwódki zegarów pasują do eleganckiego wnętrza.
Pomimo dobrej jakości wykonania modelu, kilka wad należy Motorart’owi wytknąć. W oczy rzucają się czarne obwódki przednich świateł, których nie zobaczymy w prawdziwym samochodzie. Także klosze przednich kierunkowskazów zepsuto pomarańczowymi naklejkami. Światła przeciwmgielne zamiast zamontowania w nich kloszy zwyczajnie pomalowano ciemnosrebrną farbką. Szkoda, ponieważ psuje to efekt. Także sposób zamontowania szyb w modelu zostawia nieco do życzenia. Dolna krawędź nie przylega ściśle do nadwozia, przez co widoczna jest półmilimetrowa szparka.
Podsumowując model Volvo V70 Ocean Race to bardzo dobra miniatura nietuzinkowego samochodu. Pomimo pewnych niedociągnięć oceniam go wysoko. Na pewno mogę polecić go każdemu kolekcjonerowi i miłośnikowi marki. U mnie stoi w gablocie obok srebrnego XC70 oba i prezentują się okazale.
A mí esta marca, MotorArt, me gusta mucho... Sobre todo los camiones que hacía, de Volvo que yo sepa (tengo uno y es una maravilla!).
OdpowiedzUsuńA pesar de algunos pequeños fallos es una miniatura preciosa, de un coche que de siempre me encantó. Quien busca calidad y seguridad en Volvo no se equivoca, aparte de que su estética me gusta bastante (esto ya es personal). El modelo compite sin problemas con marcas como Minichamps o AutoArt, con la ventaja de ser normalmente más asequibles.
Un saludo desde la calurosa Andalucía, espero que estén pasando un buen verano (y más frescos que nosotros, sin duda).
Me alegro de verte, Antonio. Estoy totalmente de acuerdo contigo en Mororart. No he visto ningún camión de Motorart, los autos personales causan una impresión decente.
UsuńPS. Créeme, prefiero pasar mi verano en Andalucía que en Varsovia. Estuvimos allí el año pasado y nos encanta la región. Lamentablemente, la catedral de Sevilla ya estaba cerrada.Es por eso que definitivamente volveremos allí de nuevo. Amamos a España y Portugal. Amamos su cultura, gastronomía y excelente ambiente.
¡Atentamente!
VW 1302 Cabrio - jaki to producent?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Minichamps.
UsuńTutaj jego zamknięta wersja: https://www.muzeum43.pl/2019/12/volkswagen-1302-143-minichamps.html
Pozdrawiam!