niedziela, 10 maja 2020

Ferrari 348TS 1:43 Herpa

Rok 1989 był wyjątkowy w historii. Socjalistyczny raj budowany w pocie i znoju przez komunistycznych towarzyszy okazał się zgrzebną sławojką na zapomnianym przez ludzi wygwizdowie. W 1989 roku odbyły się pierwsze po 1945, choć w części wolne wybory do Sejmu. Pamiętam plakaty z Johnem Wayne’m i ulotki zachęcające do wzięcia udziału w wyborach. Hasło „Pierwszy raz możesz wybrać, wybierz Solidarność” wryło mi się w pamięć. 



Pamiętam tamtą atmosferę ekscytacji i nadziei wśród moich najbliższych. Pamiętam tę radość, gdy środowiska wolnościowe wygrały tę batalię deklasując towarzyszy z PZPR. Choć sam musiałem czekać cztery długie lata by samemu zagłosować, byłem dumny. Zawsze brałem udział we wszelkich wyborach. Uważam to za swój obowiązek i przywilej. Rodzaj zaufania do państwa, w którym żyję. Przeżyłem wyborcze zwycięstwa i porażki. Przeżyłem obietnice gruszek na wierzbie i odmawianie mi prawa do nazywania się Polakiem. Widziałem wiele, ale takiego bajzlu jak przed obecnymi wyborami nigdy. Nawet komuniści potrafili lepiej zorganizować wybory w 1989 roku.

Ferrari. Ręka w górę, komu serce nie zabije mocniej na widok tego auta, nie pytam fanów Lamborghini. Nie widzę. Dziękuję.

Firma spod znaku Cavallino w dekadę lat osiemdziesiątych weszła jak wytrawny bokser na ring w walce o mistrzowski pas. Świadomy swej siły, nie zaatakował od razu, lecz czekał na okazję by wyprowadzić decydującą o zwycięstwie serię ciosów. Tuż po zapowiedzi Michaela Buffera „let’s get ready to rumble”, Ferrari bada przeciwnika.  Na początek lekka kombinacja, penetrująca gardę rywali, czyli debiut modelu Mondial i koncepcyjny Pinin będący postrachem luksusowych limuzyn. Chwila przerwy i potężny sierpowy, jakim była Testarossa, po którym Porsche w zasadzie mogło schować 928 do muzeum w Zuffenhausen. Gdy rywal zdawał się nieco dochodzić do siebie, kąśliwe uderzenie na korpus w postaci modelu 328 odebrało mu dech. A było to tylko preludium. Kolejnego ciosu nie wytrzymałby nawet Mike Tyson. F40 spadło na rywali niczym grom. Postawione obok Ferrari, Lamborghini Countach wyglądało jak samoróbka z chińskiego garażu. F40 wyniosło Ferrari na sam szczyt. Doświadczenia zebrane z Formuły 1, z lat budowania supersamochodów umieszczone pod futurystycznym nadwoziem były pokazem siły i hołdem dla idei Enzo Ferrari. Wynik walki był rozstrzygnięty, choć bokserzy wciąż tańczyli w ringu. W ostatniej rundzie potężna kombinacja, w postaci koncepcyjnego Mythos i 348. Pas trafił w godne ręce.

Ferrari 348 w 1989 roku zastąpiło w ofercie model 328 i było to pierwsze Ferrari zaprezentowane po śmierci Don Enzo. Wyraźnie widać w jego stylistyce elementy wspólne z większą Testarossą. Tylne światła schowane za czarną maskownicą czy żebrowane wloty powietrza na bokach karoserii, to tylko te najbardziej rzucające się w oczy elementy wspólne. Trudno by było inaczej, skoro za projekt nadwozia tradycyjnie powierzonemu studiu Pininfarina, stanął Leonardo Fioravanti. Brał on udział w pracach nad Testarossą, F40 i poprzednikiem dzisiejszego bohatera, 328. 348 był ostatnim modelem zaprojektowanym przez niego dla Ferrari. W 1989 roku objął stery  Centro Stile Fiat, lecz już dwa lata później założył własne centrum stylistyczne.

Zwarta sylwetka małego Ferrari mogła się podobać. Sportowa elegancja idealnie opisuje ideę powstania tego auta. W Maranello dostrzeżono, iż jest spora grupa nabywców, którzy oczekują sportowego samochodu, który nie wymaga od kierowcy umiejętności Niki Laudy czy Michele Alboreto. Stworzono więc pojazd o nieco łagodniejszej charakterystyce zawieszenia, ABS, wyposażony we wspomaganie kierownicy, by kierujący nie musiał rezygnować z karnetu w klubie fitness, wciąż jednak będący pełnokrwistym Ferrari.

Za dwumiejscową kabiną pasażerską umieszczono silnik V8 o pojemności 3,4l i mocy 300KM. Moc tę przenoszono na tylne koła za pośrednictwem manualnej, pięciobiegowej skrzyni. Ferrari mogło pójść na niewielkie kompromisy, ale żadnych automatów. Przynajmniej wtedy tak było. Silnik Tipo F119 V8 osiągał 323 Nm już przy 4200 obrotów, stosunkowo niewielkich jak na tę klasę samochodów. Oznaczało to, że już delikatne dotknięcie pedału gazu budziło bestię za plecami kierowcy. Silnik ten posiadał cztery zawory na cylinder oraz dwa wałki rozrządu w głowicy. W połączeniu z czterorurowym wydechem po uruchomieniu samochodu rozlegały się dźwięki godne najlepszych filharmonii. Osiągi także były więcej niż zadowalające. Przyspieszenie od 0 do 100km/h zajmowało 5,6 sekundy, zaś prędkość maksymalna wynosiła 275km/h.

Ferrari 348 dostępne było w trzech wersjach nadwozia. Klasyczne coupé oznaczono literami TB, czyli Transversale Berlinetta – obłędna nazwa. Kabriolet i targa nosiły oznaczenie TS.
W 1993 roku przeprowadzono niewielki lifting nadwozia, niejako przy okazji modyfikując układ wydechowy. Dzięki temu moc 348 wzrosła do 320KM.

Produkcję modelu zakończono w 1995, gdy zastąpił go model F355. Łącznie wyprodukowano 8844 egzemplarze 348.

Czerwcowa giełda w  2019 roku była dla mnie bardziej okazją do spotkania się z kolegami niż możliwością uzupełnienia stanu kolekcji. Przede wszystkim dlatego, iż większą część budżetu na modele wydałem na ebay. Dbając o spokój domowego ogniska wolałem nie przeciągać struny kolejnymi modelami pojawiającymi się w domu. I tak jednak nie mogłem oprzeć się Porsche Boxster i Nataszy. Ładzie Nataszy.

Najciekawszym nabytkiem było jednak Ferrari 348TS w wersji targa. Model ten został wyprodukowany przez niemieckiego producenta – Herpa. Z firmą tą miałem wielokrotnie do czynienia, gdy zbierałem modele w skali 1:87. Byłem pod dużym wrażeniem jakości tych miniaturek. Do dziś mam zresztą dwa modele ciągników Mercedes Actros w tej kolejkowej skali. Ponadto, nie mogąc znaleźć Mercedesa W124T od PMA zdecydowałem się na kupno modelu produkcji Herpy. Całkiem niezły model, z zawieszeniem niczym w resoraku Matchboxa. Niestety, cały efekt psują przednie światła. Nie mogę na nie patrzeć, choć nie mam też serca by pozbyć się Mercedesa.
Krwistoczerwone Ferrari wypatrzyłem na początku giełdy, jednak dość długo wahałem się czy je kupić. W końcu doszedłem do wniosku, że będzie to interesująca ciekawostka w kolekcji. Za niebotyczną sumę 40PLN stałem się właścicielem Cavallino.

Gdy wyjąłem model z kartonika zaskoczyła mnie jego waga. Nie żebym nie wiedział, że 348TS wykonane jest z plastiku, po prostu spodziewałem się ciut cięższego modelu. Muszę przyznać, iż z każdą kolejną chwilą tych zaskoczeń było coraz więcej. Miniatura zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jakość odwzorowania elementów karoserii jest na bardzo wysokim poziomie. W stu procentach podzielam zdanie Szymona, że plastik jest bardzo wdzięcznym materiałem przy odwzorowaniu modeli.

Niesamowicie wygląda maskownica tylnych świateł. To element niemal żywcem przeniesiony z prawdziwego auta. Świetne wrażenie robią żebrowania na drzwiach, podobnie jak na pokrywie silnika. Przypuszczam, że wykonanie tych elementów z metalu nie dałoby tak dobrego efektu.  Jedynie żywica byłaby lepsza, jednak na pewno autko nie byłoby tanie. Wisienką na torcie są delikatnie wysunięte ponad górną krawędź drzwi szyby. Wspaniały detal.

Dobrze prezentuje się wnętrze 348TS. Na pierwszy plan wysuwa się srebrny drążek zmiany biegów, ponieważ jako jedyny w środku nie jest czarny. Podobać może się koło kierownicy z centralnie umieszczonym logo Ferrari. Na tablicy wskaźników możemy dostrzec kalkomanię z obrotomierzem i prędkościomierzem.  Na panelu centralnym widać okrągłe zegary wskaźnika poziomu paliwa i temperatury silnika oraz kilka przycisków. Całość wygląda bardzo estetycznie. Podobnie rzecz ma się z odwzorowaniem boczków drzwi. Pewnym niedociągnięciem jest wykończenie podłogi. Jest ona zupełnie płaska i pozbawiona jakichkolwiek detali.

Największą atrakcją modelu są otwierane elementy. Starannie dopasowano drzwi i maskę silnika. Do tego stopnia, że nie od razu widać, które elementy można otworzyć. Niestety, nie dotyczy to pokrywy bagażnika, która nieco odstaje od błotników i podszybia. We wnętrzu bagażnika nie znajdziemy absolutnie żadnych elementów wyposażenia. Szkoda, ponieważ Herpa mogła pokusić się o torbę golfową czy choć zestaw narzędzi.

Gdy już uda się zlokalizować, za co trzeba chwycić maskę silnika, naszym oczom ukaże się dzieło sztuki inżynierskiej. V8 z czerwonym blokiem silnika jest obłędny. Może w nieco mniejszym stopniu niż oryginał wypełnia komorę silnika, ale i tak urzeka. Szkoda, że nie można usłyszeć jego brzmienia.

Zastanawiam się skąd projektanci Herpy wzięli wzór felg, na których stoi Ferrari. Srebrna obwódka dookoła czerwonej felgi robi dobrą robotę, jednak same felgi wzięto z Opla Calibry po wiejskim tuningu. Zdecydowanie można było zrobić to lepiej.

Jeśli pogoda przestanie nas rozpieszczać można założyć niewielki dach i zamknąć nadwozie. Choć zdecydowanie lepiej miniatura wygląda w otwartej wersji.

Patrząc na Ferrari 348TS z czystym sumieniem mogę powiedzieć, iż to bardzo dobrze zainwestowane czterdzieści złotych. Na razie nie mam w planach powiększenia zbioru o kolejne plastikowe modele, choć na pewno nie powiedziałem w tej kwestii ostatniego słowa.














17 komentarzy:

  1. Poziom mistrzowski w stosunku ceny do jakości ,kurcze otwierany fantazja to że plastykowy dla mnie to nie problem to ma stać na półce i oko cieszyć ,teraz patrząc na ten model przypomniały mi się autobusy PRL-u w cenie 40 zł na które z ciekawości rzuciłem okiem ostatnio w Empiku wstyd i żenada żeby takie coś klepać , pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w całej rozciągłości. To bardzo dobry model. Co ciekawe dopiero na zdjęciach zauważyłem że pod modelem widać druciki mocujące do podstawki.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. U siebie mam zarówno taką targę na Borbetach jak i wersję z dachem na klasycznych felgach. W latach '90 modele te musiały sprawiać ogromne wrażenie, podobnie jak pozostałe Ferrari od Herpy w tej skali. Widzę, że zostawiłeś też do zdjęć ciekawe mocowanie modelu do podstawki, które spotkałem ostatnio ponownie przy modelach NASCAR w 1:64.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po stokroć wolałbym to 348 na standardowych felgach. Są o wiele ładniejsze. Obecne niezbyt pasują do tego modelu. Gdyby był po tuningu, to co innego.
      Uwierz mi, gdy model stoi w gablocie w ogóle nie widać mocowania.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hola! Yo conozco el modelo por tenerlo desde hace mucho, pero varía el color de las llantas del mío. La verdad es que el rojo de las de tu modelo me gusta también, y no sabría decidirme. Puedes verlas aquí:

    http://asivianes.blogspot.com/2016/01/ferrari-348-ts-de-herpa.html?m=1

    Soy muy aficionado a los modelos de plástico y pude conseguir más de Herpa, como el F40 y el Testarossa. Te los recomiendo! También hay muchos clásicos Mercedes y Volkswagen hechos por Faller a 1:43, yo tengo uno de ellos y es muy bueno. Sin embargo suelen ser muy caros.

    Estoy de acuerdo con Szymon, el plástico es un gran material también para hacer reproducciones. Nuestro 348 TS es buena prueba de ello.

    Saludos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hola!
      Definitivamente el 348 debería tener llantas originales de Ferrari.
      Mucho más adecuado para el personaje del automóvil. Realmente me gusta tu 348.

      En un futuro próximo planeo comprar varios modelos de Herpa.
      Saludos!

      Usuń
  4. Faktycznie, felgi to taka niedziela na wsi. Te fabryczne wyglądają znacznie lepiej. Zachwyca spasowanie elementów otwieranych. Ciekawe czy wynika to ze staranności montażu czy uzycia plastiku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pytanie o spasowanie elementów obie odpowiedzi są poprawne. To bardzo porządny model.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Myślę, że Herpa działa znacznie lepiej z reprodukcjami plastikowymi niż metalowymi. Wkładają więcej wysiłku niż w odlew. To Ferrari jest piękne. To bardzo udane. Ma wiele szczegółów do podziwiania.

    Problemy w domu z powodu miniatur? Zapraszam do recenzji Breaking Bad. To dobry serial telewizyjny, w którym można znaleźć pomysły.

    „Konstruktor ciągników rolniczych nie nauczy mnie, jak robić samochody sportowe”. To była ostatnia odpowiedź pana Ferrari, kiedy pan Lamborghini poprosił o zgodę na modyfikację Ferrari klienta. Po złej dyskusji chciał zmienić sprzęgło i zrobić większe, ale Enzo na to nie pozwolił. Mówią, że ta rywalizacja się narodziła. I kontynuuje ...
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda. Ostatnio kupiłem Mercedesa W210 T-model. Jest bardzo kiepsko wykonany. Przykład 348ts pokazuje jak wdzięcznym materiałem jest plastik.
      Co do rywalizacji między Ferrari a Lamborghini, uważam że jeszcze kilka lat temu Lambo produkowało o wiele bardziej ekscytujące samochody. Obecnie jednak obie firmy posiadają w ofercie modele powodujące przyspieszone bicie serca.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Arek, hace años que intento comprar algún Ferrari Herpa de carreras en plástico y no lo consigo. Algún día lo tendré en mis vitrinas, ya que se ven de muy buena calidad y me intriga su peso: quiero tenerlo en mis manos.
    Abrazo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recomiendo los modelos Herpa para ti. Transmiten perfectamente el espíritu de Ferrari. El 348 TS se ve muy bien con otros superdeportivos, como McLaren y Dodge Viper.
      Saludos!

      Usuń
  7. Witam! Gratulacje za piękny unikatowy model.
    Na pierwszy żuk oka pomyślałbym,że to model jest w skali 1:24.
    Cieszę się,że Pan ująłem słowo,że model jest wykonany z plastyku,a jak by nie Pana informacja to bym pomyślał,że to jest model wykonany z blachy.
    Ps.
    Czy Państwo macie może jakieś informacje na temat seria Mondo Motor,Rastar i serii Race Pley w skalach 1:43. Czy ta seria jest wykonania z metalu czy z plastyku,ale trzeba przyznać ze ładnie pomalowanie karoserie "lakierem samochodowym".
    Pozdrawiam Przemek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      To bardzo dobrze wykonana miniaturka. Tak jak napisałem, plastik jest bardzo dobrym materiałem do odwzorowania samochodu.
      Przyznam że nie mam w moim zbiorze modeli Mondo Motors czy Rastar, więc nie pomogę Tobie w tej sprawie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Przemku, ja miałem w kolekcji kilka modeli Mondo Motors, jeśli dobrze pamiętam były to Fiat Bravo i Fiat Panda. Kupiłem je kiedyś będąc w salonie Fiata. Pod względem odwzorowania bryły były naprawdę fajne. Gorzej z detalami. Modele były naprawdę proste i bez fajerwerków. Porównałbym je do Bburago. Poprawnie zrobione, ale jednak po modelu oczekiwałbym znacznie więcej. Pozostałych niestety nigdy nie miałem nawet w rękach, trudno mi więc się wypowiedzieć. Zawsze stoję na stanowisku, że lepiej czasem wydać więcej, żeby potem nie narzekać ;)

      Pozdrawiam;)

      Usuń
  8. Bardzo fajne to Ferrari. Nie przypuszczałem, że plastikowe modele mogą być tak ładnie zrobione.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plastik do najlepszy materiał do odtwarzania wszystkich detali. Ma jednak jedną wadę, model metalowy jest przyjemniejszy w "dotyku", jest cięższy i jakiś taki "przyjaźniejszy" ;) nie zmienia to faktu, że są/byli producenci specjalizujący się w modelach 1:43 właśnie z plastiku.

      Usuń