Znowu Golf III? Przecież był całkiem niedawno! Co jeszcze można o nim napisać? Nic nie poradzę. To silniejsze ode mnie. Golf III to dla mnie model kultowy. W 1991 roku, jako pryszczaty nastolatek chłonąłem wszystko z gazet motoryzacyjnych na temat nowości z Wolfsburga. Wypatrywałem w kioskach „Auto International”, gdzie zamieszczano artykuły ze zdjęciami zamaskowanych egzemplarzy w trakcie przedprodukcyjnych testów. Dziennikarze snuli rozważania na temat wyglądu nadwozia, kształtów deski rozdzielczej czy gamy silników. Nie mogłem się doczekać sierpnia, gdy miał zostać oficjalnie zaprezentowany.
Gdy wreszcie trafił na łamy pism motoryzacyjnych byłem zachwycony. Nieco przysadzisty, z dużymi, owalnymi reflektorami, potężnym słupkiem C, nowy VW prezentował się doskonale. Ikona, niedościgniony wzór. Ponadto prezentacja odbyła się przed targami IAA’91 we Frankfurcie tak, aby podnieść rangę wydarzenia, nie być jednym z wielu, zostać liderem i prymusem w swojej klasie. I został. Nagroda dla „Samochodu Roku 1992” była potwierdzeniem dominacji Golfa w klasie kompaktów.
Mój entuzjazm nieco oklapł, gdy zobaczyłem Golfa na żywo. Choć nadwozie wciąż było atrakcyjne, to czarne zderzaki, lusterka czy klamki raziły. Do tego kolory nadwozia wołały o pomstę. Niemetalizowana biel lub czerwień, jakieś bordo czy brąz (fuj). Najczęściej zamiast atrakcyjnych szprychowych alufelg Golfy toczyły się na siermiężnych stalowych felgach. Na szczęście dość szybko zaczęły trafiać na rynek auta sprowadzane zza granicy. Lepiej wyposażone, z ciekawymi kolorami, alufelgami. Wyglądały zabójczo. Nie było dla mnie istotne, że są po potężnych dzwonach. Przecież i tak bym sobie takiego nie kupił, bo i z czego? Za kieszonkowe? Niestety, było o wiele za małe. Tata miał służbowego Poloneza, a mama na szczęście nie miała prawa jazdy, więc potrzeby motoryzacyjne rodziny były w miarę zaspokojone.
Z uwagą czytałem wszelkie testy Golfa czy Vento, zwłaszcza te porównawcze. Już w pierwszym, bodaj na łamach Auto International, Volkswagen pozostawił w tyle swoich głównych oponentów – Astrę i Escorta. Pamiętam, jak ze słownikiem polsko-niemieckim tłumaczyłem tekst z niemieckiego „Auto, Motor und Sport”, w którym porównano kilka samochodów kompaktowych z Europy i Japonii. Golf znów zwyciężył, pokonując między innymi rynkową nowość z Francji, Peugeota 306. Po prostu był najlepszy.
Dwa lata po premierze hatchbacka Volkswagen zaprezentował światu Golfa III w wersji cabrio. Co ciekawe, zastępował on wersję I. Dwójka nigdy nie doczekała się odmiany z otwartym dachem, a szkoda.
Nowe nadwozie VW opracowało wspólnie z firmą Karmann, wieloletnim partnerem i producentem wersji cabrio. Auto bazowało na płycie podłogowej trzydrzwiowego hatchbacka i do słupka B było z nim identyczne. Całkowicie przeprojektowano tylną część nadwozia. Materiałowy, elektrycznie lub ręcznie składany dach umieszczono za oparciem tylnej kanapy. Udało się nawet wygospodarować bagażnik, w którym dało się przewieźć niewielki bagaż.
Golf III był pierwszym, w którym Volkswagen położył duży nacisk na kwestie bezpieczeństwa. Do każdego auta dostępne były poduszki powietrzne i ABS, choć w modelach podstawowych trzeba było je dokupić. Podobnie rzecz się miała w otwartej wersji Golfa. Aby zabezpieczyć pasażerów w miejscu słupka B zamontowano pałąk bezpieczeństwa, mający chronić podróżujących podczas dachowania. Pałąk nieco zaburzał płynną i bardzo harmonijną linię samochodu, jednak bezpieczeństwo przede wszystkim.
Oferta silników dla cabrio nie była aż tak szeroka jak w pozostałych wersjach nadwoziowych. Z oferty wypadł najsłabszy silnik benzynowy 1,4 o mocy zaledwie 60KM. Bądź co bądź, kabriolet ma dawać radość z jazdy, a nie stres związany z brakiem mocy w czasie wyprzedzania ciągnika rolniczego. Silniki benzynowe 1,6 75KM i 1,8 90KM wystarczały w zupełności do żwawego poruszania się otwartą wersją Golfa. Dla poszukiwaczy mocniejszych doznań Volkswagen proponował silnik przeniesiony z modelu GTi. Dwa litry pojemności i moc 150KM czyniły z cabrio prawdziwego hot-hachta.
Często w latach dziewięćdziesiątych posądzano szefostwo VAG o zachowawczość i brak polotu. Volkswagen zadał kłam tym stwierdzeniom oferując klientom w kabriolecie silnik 1,9 TDi. Po raz pierwszy w historii marki, a prawdopodobnie też na świecie seryjnie produkowany kabriolet otrzymał silnik wysokoprężny. Początkowo tylko o mocy 90KM, potem także 110KM. Potraficie sobie wyobrazić sielską przejażdżkę w pięknych okolicznościach przyrody w akompaniamencie klekoczącego Diesla?
Żeby było ciekawiej cabrio można było wyposażyć w napęd 4x4, nazywany w Volkswagenie syncro.
Historia trzeciej generacji Golfa w odmianie cabrio nie zakończyła się w 1998 roku, kiedy to w salonach dilerskich pojawił się Golf IV. Ale to już jest temat na oddzielną opowieść.
Model Golfa III w odmianie cabrio od dawna był w moich planach. Niestety, jak to często bywa, w sklepach był wyprzedany. Na forach również nie było ofert. Raz czy dwa mignął mi na Allegro, jednak nie zdecydowałem się na zakup ze względu na dość zaporową cenę. Na początku 2019 roku znalazłem na ebay poszukiwany przeze mnie model. Cena była bardzo atrakcyjna, koszt wysyłki zdecydowanie mniej, ale raz się żyje. Po około dwóch tygodniach Golf był już w moim posiadaniu.
Uwielbiam ten moment, w którym okazuje się, że nikt przede mną nie otwierał kartonika. Ta chwila niepewności i ekscytacji. Coś wspaniałego. Z tym modelem też tak było. Choć po wyjęciu z gablotki mój entuzjazm nieco osłabł. Wróciło to lekkie rozczarowanie, o którym pisałem na wstępie, gdy zobaczyłem bardzo ubogie wersje Golfa na ulicach Warszawy. Nie wiem jak Wam, ale mi kabriolet kojarzy się z radością, słońcem, beztroską. Dlatego oczekuję jakiegoś jasnego lakieru nadwozia, kolorowego wnętrza, czegokolwiek radosnego w modeliku. Tymczasem Volkswagena polakierowano perłowym mysticblau i zamontowano jednolicie czarne wnętrze. Projektant miał czarny humor? A może spędzał urlop w Wilhelmshaven i dwa tygodnie lało? Czy też spojrzał na efekt końcowy i stwierdził: ależ kolorowo! Powiecie widziały gały, co brały. Cóż, to jedyny dostępny Golf III w skali 1:43 od PMA. Gdy się nie ma, co się lubi…
Jeśli przymknąć oko na kolor nadwozia, to miniaturka może się podobać. Minichamps nie ma większych problemów przy odwzorowywaniu nadwozi. I tym razem także nie zawiódł. Cabrio, podobnie jak opisywany wcześniej Variant, urzeka detalami. Ciężko oderwać wzrok od idealnie spasowanych reflektorów i lamp umieszczonych w zderzaku przednim. Rewelacyjnie wygląda logo VW umieszczone na atrapie chłodnicy. Także wykonane z plastiku wycieraczki wyglądają efektownie. Tył modelu w niczym nie ustępuje jakością wykonania przodowi. Klosze tylnych lamp są przyciemnione, co dość często spotykało się w oryginalnych samochodach. Wszystkie kolory w lampach nałożono bardzo starannie. Podobnie jak kalkomanie z logo VW i nazwą modelu. Świetnie wyglądają także tablice rejestracyjne starego typu rodem z Hamburga. Uważam, iż Minichamps bardzo źle zrobił rezygnując z tego elementu w innych modelach. Jakość wykonania tych kalkomanii jest na bardzo wysokim poziomie.
Nieco gorzej jest we wnętrzu Golfa. Jest ono jednolicie czarne. Dziwna decyzja, zważywszy na fakt, iż w samochodach tapicerka bardzo często miała wzory. Tutaj najprawdopodobniej chciano odtworzyć skórzane wnętrze. Kierownica wyposażona została w poduszkę powietrzną, a w prawym górnym rogu widoczne jest logo Volkswagena. Wiernie odtworzono także konsolę z systemem nawiewów oraz przełącznikami. Szkoda, że nie znalazła się tu kalkomania imitująca panel radia i klimatyzacji. Pochwalić trzeba PMA za odwzorowanie foteli i maskownicy dachu. Wszystkie zagniecenia wyglądają naturalnie i dodają autentyczności miniaturze.
Jedna rzecz przykuwa moją uwagę i wciąż mnie frapuje. Zegary w Golfie mają białe tło. Był to element dostępny w wariantach GT i GTi. Natomiast na modelu nie ma nigdzie takich oznaczeń. Co więcej, model posiada zwyczajne, stalowe felgi z plastikowymi, czarnym dekielkami jakie montowano w autach z silnikami 1,6; 1,8 oraz 1,9TDi. Mam wrażenie, że coś wyraźnie nie zagrało w trakcie prac projektowych nad cabrio.
Na koniec jeszcze mała ciekawostka. Warto zwrócić uwagę na prawe lusterko w modelu. Jest ono tej samej wielkości co lewe, a nie powinno. W samochodach z tamtych lat Volkswagen z uporem godnym lepszej sprawy montował prawe lusterka o mniejszej powierzchni. Dziwne, lecz nie tak bardzo jak argumentacja koncernu czemu tak robi. Otóż w Wolfsburgu stwierdzono, że mniejsza powierzchnia prawego lusterka ma duży wpływ na aerodynamikę samochodu. Ciekawe, inni producenci nie odkryli tej zależności. Od jakiegoś czasu VW montuje lusterka tej samej wielkości, co rodzi pytanie czy zmieniły się zasady aerodynamiki?
Pamiętam asymetryczne lustra VW, mój VW Gol był taki!
OdpowiedzUsuńPiękny Golf Cabrio 1/43! Miałem jeden z Cararamy, ale Minichamps to coś innego, uwielbiałem białe zegarki!
Tak samo było w moich VW Polo, prawe mniejsze. Do szału mnie to doprowadzało.
UsuńTen Golf naprawdę byłby świetny gdyby nie detale. Trochę szkoda.
PS. Zawsze zastanawiałem się czemu w Europie zamiast gotowego modelu VW Gol sprzedawano bardzo kiepskiego VW Fox. Patrzyłem na zdjęcia VW Gol i bardzo podoba mi się to auto.
Pozdrawiam serdecznie.
Ponieważ były z różnych kategorii. Fox był miejski, a Gol był subkompaktem, a na naszym kontynencie tę rolę odgrywa Polo. Poza tym Gol ma raczej starą koncepcję, nie ma nic wspólnego z Polo. Jego jedyną zaletą byłaby cena, ale jeśli będziesz musiał wyposażyć go we wszystkie elementy regulujące bezpieczeństwo i zainstalować nowoczesne europejskie silniki VW, to miałoby to jeszcze mniej sensu ...
UsuńGol argentyńska została wyprodukowana w Brazylii i Meksyku. W Meksyku nazywał się Fox. Nie myl Meksykańskiego Gol / Foxa z „uniwersalnym” Foxem, który pojawił się później.
UsuńZrobili bałagan z nazwiskami.
Kiedyś przeczytałem, że Gol / Fox powstał na platformie Golfa pierwszej generacji.
Gol / Fox był piękny, miałem je przez jedenaście lat i pamiętam to bardzo czule.
Dzisiaj mam Suran, który jest jak powiedzenie „Fox Variant”.
Bardzo Wam dziękuję za wyczerpujące informacje. Byłem przekonany że Gol to auto wielkością odpowiadające europejskiemu Polo. To auto ma w sobie coś. Wielokrotnie oglądając zdjęcia modelu bardzo mi się podobał. Uważam że gdyby VW sprzedawał go w Europie, odniósłby duży sukces.
UsuńNaprawdę zazdroszczę ci modelu, przyjacielu, chociaż wolałbym go w zamkniętej wersji. Od lat szukam trzeciej serii Golfa, ale rzadko można ją znaleźć, a kabriolety też są drogie. Mam wszystkie inne serie o 1:43 i brakuje mi trzeciego ... Prawie się poddaję.
OdpowiedzUsuńGratuluję ci modelu, bardzo mi się podoba! Po prostu nie podoba mi się kolor, ale ostatecznie nie miałbym problemów.
Pozdrowienia!
Nie poddawaj się. Oba modele znalazłem na ebay i nawet nie były bardzo drogie.
UsuńZdecydowanie wolałbym jakiś jasny, radosny kolor wersji cabrio, ale i niebieski wygląda nieźle.
Pozdrawiam!
Model ok, zresztą Miniczamps w 1/43 to jakość i nie trzeba nic tu komentować w 1/18 jest ok tyle że jest to jakość Noreva czy KK scale i nie warto przepłacać .
OdpowiedzUsuńNie mam porównania w skali 1:18, więc ufam Twojej ocenie. Miło mi że Golf się Tobie spodobał. Chciałem go mieć ze względu na dostęp do wnętrza i detale. Trochę nie wyszło, ale i tak bardzo się cieszę że mam go w kolekcji.
UsuńPozdrawiam!
Arek, este Golf Cabrio se ve maravilloso, y más con la delicadeza y detallado que los fabrica Minichamps.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
Muchas gracias. Una hermosa modelo, aunque no tan buena como la versión Variant.
OdpowiedzUsuńSaludos!
Wydaje mi się, że białe zegary były osiągalne fabrycznie również w słabszych odmianach, ale nie mam co do tego pewności. Osobiście liczę na reedycje Golfa 3 pod szyldem Maxichamps. Może się doczekam, ale na jedyny dostępny w 1992 lakier metalik, taki jaki mam na moim nie liczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Białe tarcze zegarów można było zamówić do odmian GT, GTi i GTD. Z czasem dostępne były w kilku wersjach specjalnych. Oczywiście, nie było problemem samodzielnie je zamontować.
UsuńOby udało się Tobie znaleźć swoją trójkę.
Pozdrawiam
Z Golfów najbardziej lubię dwójkę. Najmniej czwórkę. Golf III jest ok. Z biegiem lat przekonuję się do niego coraz bardziej, bo jeszcze tak 10-15 lat temu uważałem że jest ohydny.
OdpowiedzUsuńModelik jest bardzo dobrze wykonany. Bardzo przyjemnie się na niego patrzy. Gratuluję nabytku!
Trójka jest ostatnim prawdziwym Golfem. Olbrzymia gama jednostek niezawodnych jednostek napędowych, dowolność konfiguracji wyposażenia plus wyraźny, lecz nieprzesadzony, nacisk na bezpieczeństwo. Linia trójki była rozwinięciem poprzednika, oczywiście dopasowanym do gustów wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Potem wszystko się zmieniło, i nie mam wątpliwości, że na gorsze.
UsuńPozdrawiam