Holendrzy mówili na niego "skrzynia na kartofle", Egipcjanie nazywali go "białym kurczakiem", w Chorwacji podobno znany jest, jako "furgonetka dla terrorystów", a Meksykanie mówią na niego po prostu "akwarium". Najpopularniejsze określenia klasycznego Volkswagena T2 to po prostu "bochenek" lub "chlebuś", "ogórek" i "bulli". Czesi podobno nazywali go "ponorka", co oznacza łódź podwodną. Określeń Volkswagena Transportera jest więc bez liku, każdy rejon świata ma swoje nazwy tego sympatycznego pojazdu. My pozostaniemy jednak przy naszych rodzimych.
Druga generacja Volkswagena Transportera, znana dziś jako T2, rozpoczęła swoją historię pod koniec 1967 roku. Następca produkowanego od 1950 roku busika oznaczonego symbolem T1, znacznie urósł w stosunku do swojego poprzednika. Nowe nadwozie pozbawiono charakterystycznej dzielonej szyby przedniej oraz przeprojektowano jego podzespoły. Auto straciło wygląd lokomotywy i zaczęło przypominać samochód. A propos, podobno Finowie, pierwszą generację Transporterów nazywali lokomotywami.
W gamie jednostek napędowych sympatycznego „ogórka” znalazło się finalnie aż pięć silników benzynowych, z których najmniejszy posiadał pojemność 1,6 l a największy 2,0. Jednostki napędowe zespolono z 3-, i 4-biegowymi skrzyniami. Cały układ napędowy znajdował się z tyłu pojazdu. Silnik i skrzynia przekazywały napęd na tylną oś. Układ elektryczny T2 przystosowany został do mocy 12 woltów.
Auto produkowane było w czterech wersjach nadwoziowych. Dwie podstawowe to 4-drzwiowy furgon i busik. Pozostałe dwie wersje nadwoziowe to 2-drzwiowy pikap i 3-drzwiowy pikap z przedłużoną kabiną tzw. brygadówką (doka).
Volkswagen T2 okazał się być na tyle uniwersalnym i udanym pojazdem, że pomimo zakończenia jego produkcji w Niemczech w 1979 roku, w Argentynie produkowano go aż do grudnia 2013. W ciągu wielu lat produkcji auto przeszło wiele modyfikacji, z których pierwsza miała miejsce w 1971 roku. Od tego momentu rozróżnia się typy T2a i T2b. Z widocznych gołym okiem zmian, T2a posiadało długi, półokrągły zderzak, który po bokach przechodził w stopień wspomagający wsiadanie. Nad nim umieszczono dwa podłużne kierunkowskazy. W wersji T2b kierunkowskazy powędrowały pod szybę, wpasowane w krańce wlotu powietrza, a zderzak skrócono i zrezygnowano ze schodków. Przeprojektowano także znacznie komorę silnika, którą dostosowano do montażu większych jednostek napędowych. Z tyłu zmieniono także tylne światła, które od tego momentu były znacznie większe. Ze względu na montaż większych jednostek napędowych wzrosło także zapotrzebowanie na pobór powietrza, dlatego znacznie powiększono wloty powietrza w słupkach tylnych.
Kolejne modernizacje, podejmowane w następnych latach, dotyczyły głównie poprawy bezpieczeństwa, mocy oraz walorów jezdnych modelu T2. Ostatnimi widocznymi zmianami, było zmniejszenie znaczka VW na masce pojazdu oraz wprowadzenie zderzaków o kwadratowym profilu.
Ostatnią wielkoseryjną wersją produkcyjną Volkswagena T2 była seria C, która produkowana była jedynie na rynki południowoamerykańskie. Charakteryzował ją wyższy, w stosunku do wersji B, dach oraz duża, czarna osłona chłodnicy z przodu pojazdu. Pod koniec produkcji w Niemczech rozpoczęto prace nad wersją z napędem 4x4, ale wyniesione z niej doświadczenia zastosowano dopiero w kolejnej generacji Transportera.
Modele Volkswagenów T2 i T3 są aktualnie głównym tematem moich zainteresowań i poszukiwań. Udało mi się zebrać już całkiem pokaźną kolekcję tych ciekawych modelików, wśród których znalazła się miniaturka czerwonego busa z Premium Classixxs. Samochodzik, jak wszystkie produkty dawnego Premium Classixxs, prezentuje się bardzo ładnie. Zarówno montaż, jak i odwzorowanie samej bryły nie pozwala zarzucić mu czegokolwiek. Pięknie odtworzono jego wnętrze, oraz zadbano o wszystkie charakterystyczne elementy ozdobne. Klosze reflektorów przednich zachwycają realizmem. Słowem – idealny model. Niestety w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu.
Kupiłem model VW T2a Premium Classixxs w promocji, jako ostatnią sztukę w jednym z niemieckich sklepów. Cena była okazyjna, więc nie było się nad czym zastanawiać. Niestety, po bliższym przyjrzeniu się modelikowi, okazało się, że lakier niestety daleki jest od ideału. Myślę, że na zdjęciach widać problem w postaci maleńkich grudek pod warstwą lakieru. Defekt ten charakterystyczny, często spotykany w modelach Schuco i sporadycznie w PMA, może zwiastować najgorsze, czyli chorobę stopu zwaną zinkpestem. Widoczna wada dotyczy jednak tylko elementów czerwonych, białe pozostają idealnie gładkie. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć.
Exacto, se notan los pequeños puntos debajo de la pintura roja. Ojalá que el problema se detenga ahí, es un modelo muy bello Szymon.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
Gracias Juan, siempre disfruto tu visita. También espero que esto sea solo un defecto en el esmalte de uñas y que termine allí.
Usuń¡Les deseo a usted y a su familia mucha salud!
Abrazos!
Witam myślę że model ok może podobać się ,wstyd się przyznać ale zaczynam przyzwyczajać się że coraz większą grupa producentów olewa klienta i czasy gdzie kupowało się SSM czy Premium Classixxs w ciemno już minely.Trzeba jakoś to przełknąć i przymknąć oko .Dziwi mnie tylko jedno zjawisko że jakość modeli spada a u naszych sklepikarzy ceny w górę .Na koniec tylko jedno jedyna firma na której się nie zawiodłem chodź zaznaczam że tylko w skali 1/18 to Norev,znakomity stosunek ceny do jakości , pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen Volkswagen to stary model Premium Classixxs, właśnie z czasów, gdy sięgało się po nie w ciemno. Niestety, niegdyś ściśle spokrewnione z Schuco... to niepokojące, ponieważ to drugie słynie z problemów ze stopem. Norev także słynny jest z tego, że spora część ich starszych produktów cierpi na chorobę stopu. Jeśli się nie zawiodłeś, to dobrze;)
UsuńPozdrawiam;)
Rzadko zdarza się, że nadal istnieją modele z plagą cynku.
OdpowiedzUsuńRzadko zdarza się, że widać go tylko w czerwonej farbie, być może jest to po prostu problem z farbą.
Model jest rozkoszą, te wycieraczki nie kłamią!
Mam nadzieje, że to tylko przypuszczenia. Masz rację, że najczęściej problemy z lakierem zdarzają się w przypadku koloru czerwonego. Tak, model jest piękny i mimo jego drobnych wad, ogromnie mnie cieszy;)
UsuńPozdrawiam;)
Yo no me preocuparía, creo que son defectos de pintura solamente. Lo malo es cuando aparecen grietas.
OdpowiedzUsuńA veces venden modelos con estos fallos, pero deberían ser avisados a la hora de comprar. Por eso a veces se ven con precios más bajos de lo normal.
De todas formas da igual, es un modelo precioso y de calidad. Esto es como cuando uno ve una chica preciosa con pecas, no importa en absoluto!
Saludos desde España.
Hola Antonio, espero que sea solo un defecto de pintura, nada serio. El tiempo lo dirá. También creo que ella es una hermosa niña de secundaria y, a pesar de defectos menores, estoy muy feliz;)
Usuń¡Saludos cordiales y buena salud para usted y su familia!
Auto jak i modelik są bardzo sympatyczne, jak sam zauważyłeś na wstępie. Nie wiedziałem, że na T2 mówiono „chlebuś”. Bardzo mi się spodobała ta nazwa!
OdpowiedzUsuńCo do zinkpestu, to grudki wcale nie muszą tego zwiastować. Ja bym się na zapas nie martwił
Witaj Piotrze, mam taką nadzieję, że to tylko grudki, choć dawne Premium Classixxs spokrewnione jest ze Schuco, a to z kolei słynie z zinkpestu. To bardziej mnie niepokoi;)
UsuńPozdrawiam;)