Końcówka lat siedemdziesiątych i początek osiemdziesiątych ubiegłego wieku, to czas niezwykle dynamicznego rozwoju transportu drogowego. Europa niemal w całości poprzecinana została doskonałą siatką dróg szybkiego ruchu i autostrad, po których poruszało się coraz więcej „tirów”. Te z kolei pokonywały coraz większe odległości transportując ładunki do odległych rejonów Azji. Taki stan rzeczy wymusił na konstruktorach konieczność postawienia na pierwszym miejscu komfortu pracy oraz bezpieczeństwa kierowców.
Pionierem w tej dziedzinie był nikt inny, jak szwedzkie Volvo, które już dekadę wcześniej prowadziło badania nad zagadnieniami bezpieczeństwa oraz wygody kierowców. Jeszcze w latach sześćdziesiątych Volvo prowadziło testy zderzeniowe samochodów ciężarowych, z których wyciągnięte wnioski przełożono na zupełnie nową konstrukcję samochodów oznaczonych symbolami F10/12/16.
W 1977 roku Volvo zaprezentowało następcę modelu F88/89. Nowo zaprojektowana ciężarówka wyróżniała się przede wszystkim ogromną, jak na swoje czasy, kabiną. W porównaniu z poprzednim modelem zmieniło się wszystko. Szoferka posiadała znacznie większe szyby, co poprawiało widoczność w każdym kierunku. Proste kształty kabiny pozwoliły na maksymalne wykorzystanie wnętrza, które zaprojektowano tak, by podczas postojów spełniało rolę przytulnego miejsca wypoczynku. Do wykończenia użyto materiałów znacznie lepszej jakości, z naciskiem na ich niepalność. Miejsce pracy kierowcy zaprojektowano zgodnie z zasadami ergonomii. Dużo uwagi poświęcono wentylacji oraz wyciszeniu kabiny. By wyeliminować, typowe dla długodystansowych kierowców, bóle pleców, kabinę zamontowano na nowym spiralnym zawieszeniu. Bardzo istotna rolę odgrywały systemy bezpieczeństwa, z których najciekawszym była pochłaniająca energię zderzenia, deska rozdzielcza.
Całkowitą nowością, którą Volvo zaskoczyło konkurencję była podwyższona kabina Globetrotter. Dedykowana była ona dla transportów na długich trasach z dwuosobową obsadą. Kabina typu Globetrotter poza standardowym wyposażeniem w klimatyzację, czy sterowanymi elektrycznie dodatkami, posiadała także aneks kuchenny oraz umywalkę - montowane pomiędzy fotelami. Kierowcy mogli samodzielnie przygotowywać posiłki, które konsumowali na rozkładanych stolikach. Na życzenie w kabinie mogła naleźć się także lodówka.
Do napędu nowej serii samochodów ciężarowych zastosowano sześciocylindrowe jednostki dieslowskie o pojemności 10 i 12 litrów. Kilka lat później do gamy silników trafiła 16-litrowa jednostka. Najsłabszy z silników posiadał 275KM, najmocniejszy 490.
Prezentowana na zdjęciach miniaturka pochodzi z serii "Semi-remorques d'exception", w której znalazły się miniatury ciągników siodłowych z naczepami. Volvo F12 w żółto niebieskich kolorach, jest 27 numerem serii. Producentem modelu jest oczywiście IXO i jak na zachodnią serię gazetową, wykonany jest naprawdę dobrze. Co prawda szyba tradycyjnie zatłuszczona jest od środka, ale ogólny efekt, jaki wywołuje model, jest naprawdę pozytywny.
Szoferka odwzorowana i pomalowana jest prawidłowo. Warstwa lakieru nie jest za gruba, dlatego możemy cieszyć się klasycznymi przetłoczeniami i liniami podziału blach. We wnętrzu kabiny, poza czarną deską rozdzielczą, znajdziemy barwione fotele. Rażą za to niemalowane ścianki, zwłaszcza tylna, która najbardziej rzuca się w oczy, ale w końcu mamy do czynienia z „gazeciakiem”. Na podszybiu znajdują się plastikowe wycieraczki, które jednak wyglądają całkiem dobrze. Podoba mi się także odwzorowanie kół. Podwozie modelu uproszczono do maksimum, ale najważniejsze elementy znalazły się na swoim miejscu. Znacznie bardziej uproszczona jest naczepa.
W serii "Semi-remorques d'exception" pojawiło się kilka modeli Volvo F12 z różnymi naczepami i w różnych wersjach kolorystycznych. O tym, jak dobre są to modele, świadczy fakt, iż były one jednymi z najlepiej sprzedających się modeli tego wydawnictwa. Dziś niektóre z nich są bardzo trudne do zdobycia lub osiągają wysokie ceny w serwisach aukcyjnych. Nie dziwne, ponieważ F12 to najbardziej rozpoznawalna europejska ciężarówka, dlatego posiadanie jej w kolekcji jest punktem obowiązkowym. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć.
Naczepa wizualnie niezbyt przypadła mi do gustu, ale ciągnik Volvo bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Mnie też bardziej i interesuje sam ciągnik, naczepa - jest, bo jest;) jedynym minusem jest tylna scianka wnetrza modelu. Ot chlapnięta farbą i nic wiecej.
UsuńPozdrawiam;)
Witaj Szymonei!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny model ;) Choć przyczepa nie zachwyca to stanowi świetne dopełnienie ;)
Pozdrawiam!
Piotr
Jak to w IXO, naczepa jwst uproszczona do maksimum;)
UsuńPozdrawiam;)
espectacular, tanto solo como con el semirremolque.
OdpowiedzUsuńAdemás con los colores suecos; solo falta que lo maneje Ronnie Peterson.
O que Stieg Larsson lo incluyera en su saga de novelas de Millennium.
Abrazo!
Me alegra Juan, que te guste Volvo. Realmente me gusta este modelo. Recuerdo desde mi infancia cuántos de ellos viajaron en Polonia. Hoy ya no se pueden encontrar.
UsuńAbrazos!
Un clásico de las carreteras europeas, hasta hace no demasiados años todavía se podía ver algunos. Soy camionero y Volvo es mi marca preferida de camiones, aunque debo conformarme con un Renault... que lleva motor Volvo!
OdpowiedzUsuńLa miniatura la conozco bien, tengo una versión con cisterna de HOYER que presenté en mi blog hace tiempo.
Saludos!!
Tienes razón Antonio, el Volvo F12 es un clásico. Los recuerdo de mi juventud cuando viajaban mucho por las carreteras polacas.
UsuńSaludos!
Widać, iż model jest świetnym przykładem zdroworozsądowego projektowania. Nie jest może bardzo zdetalowany, ale i nie nazbyt ubogi. Podobają mi się wszystkie światełka, ładnie je odwzorowano (mają realistyczną głębię). Do tego obowiązkowa naczepa, która świetnie uzupełnia ciągnik. Czego chcieć więcej? ;)
OdpowiedzUsuńNaczepa to właściwie nie mój temat - jest, bo namówił mnie na nią kolega, który sprzedał mi ciągnik;) Zestaw na pewno ładnie wygląda w tej kolorystyce (dużo tu niebieskiego i żółtego, a to moje, śląskie barwy), ale głównym bohaterem jest oczywiście ciągnik;) A model - jak na gazeciaka wyśmienity;)
UsuńPozdrawiam;)
Witam, tez pamiętam tego klasyka z polskich autostrad lat 80/90. Jak się tak człowiek zastanowi, to patrząc na te modele, ile to czasu minęło gdy można było je oglądac na ulicach. Starzejemy się.
OdpowiedzUsuńTo prawda, wydaje się, że jeszcze tak niedawno roiło się od nich na naszych drogach i parkingach. Dziś śladu po nich nie ma. Cóż, wszystko przemija.
Usuń