Rok 1974 obfitował w wiele ciekawych wydarzeń. Zakończono odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie, otwarto Port Lotniczy Gdańsk – Rębiechowo, poznańską halę Arena oraz maszt radiowy w Konstantynowie. W gdyńskim porcie swoją służbę, jako okręt - muzeum rozpoczął ORP Błyskawica. Na świecie ekscytowano się aferą Watergate, która kosztowała stanowisko prezydenta Nixona. Media żyły uprowadzeniem wnuczki magnata prasowego Williama R. Hearst’a.
Na jednej z filipińskich wysp odnaleziono ukrywającego się od 29 lat podporucznika Cesarskiej Armii Japońskiej. Reprezentacja RFN w imponującym stylu sięgnęła po tytuł mistrzów świata pokonując holendrów z wielkim Johanem Cruyffem, a reprezentacja Polski zdobyła brązowe medale tej imprezy. Turniej tenisowy na kortach Roland Garros wygrał pewien długowłosy nastolatek - Szwed Björn Borg. Nie był to jedyny sukces Skandynawów, ponieważ grupa ABBA pokonała konkurencję w konkursie Eurowizji. Wszyscy uczestnicy tamtej imprezy potrafili śpiewać, co obecnie nie jest takie oczywiste.
W tym roku na podbój świata wyruszył jeszcze jeden przedstawiciel Szwecji. Po wielu latach produkcji Volvo zastąpiło model 140 serią 240. Pomimo, iż skorzystano z wielu elementów poprzenika, możemy mówić o całkowicie nowym samochodzie. Za projekt nadwozia odpowiadał Jan Wilsgaard. Rodzina modeli 240 obejmowała dwudrzwiowego sedana 242, czterodrzwiowego sedana 244 oraz kombi 245. Równocześnie produkowano nieco bardziej prestiżową linię 260 oraz wersję coupe zaprojektowaną przez studio stylistyczne Bertone. Najbardziej luksusową odmianą była 264TE, wydłużona o 70 centymetrów względem zwykłego sedana. Na tym samym podwoziu zbudowano wersję kombi 245T, która służyła między innymi, jako autobus szkolny w słabo zaludnionych obszarach Szwecji. Po modernizacji w 1982 roku ujednolicono nazwę wszystkich wersji do 240.
Do napędu auta używano sprawdzonych czterocylindrowych jednostek o pojemnościach 2,0 i 2,3L. Z czasem pojawił się silnik V6 2,7L o mocy 140KM. Jednak najciekawszą odmianą silnikową było 2,1 Turbo o mocy 155KM. Sprint od 0 do 100 km/h zajmował zaledwie 9 sekund, a prędkość maksymalna wynosiła 195 km/h. Szwedzi postanowili zamontować ten silnik w wersji kombi, co uczyniło ją najszybszym seryjnym kombi na świecie oraz pierwszym autem z takim nadwoziem wyposażonym w doładowany silnik. Jakby tego było mało w Volvo 240 po raz pierwszy na świecie zastosowano silnik Diesla V6. Mimo to najchętniej kupowano auta wyposażone w czterocylindrową jednostkę 2,1 z gaźnikiem (97KM) lub wtryskiem paliwa (123KM). Z racji malowania bloku silnika na czerwono, zyskała ona przydomek „Red Block”. Uchodziła ona za niezniszczalną. Przebiegi rzędu 600 tysięcy kilometrów bez naprawy głównej nie były niczym wyjątkowym.
Szwedzi od zawsze dbali o bezpieczeństwo użytkowników swoich samochodów. Nie inaczej było w przypadku serii 240. Trzypunktowe pasy bezpieczeństwa oraz cztery zagłówki były standardowym wyposażeniem. W drugiej połowie lat 80-tych Volvo 240 uznano za najbezpieczniejszy samochód w swojej klasie na rynku USA. Projektując go inżynierowie inspirowali się koncepcyjnym modelem VESC. Wyraźnie widać, iż przód samochodu został niemal w całości przeniesiony do wersji produkcyjnej.
Skandynawowie zadbali także o środowisko naturalne. W 1976 roku na rynek w USA trafiły auta seryjnie wyposażone w trójdrożny katalizator i sondę Lambda. 90% szkodliwych gazów było neutralizowane w katalizatorze.
Gdy popatrzymy na sylwetkę Volvo 240 wyścigi samochodowe są ostatnią rzeczą, o jakiej pomyślimy w kontekście tego auta. Tym bardziej na uwagę zasługuje fakt, iż 240 Coupe zwyciężył w 1985 roku w serii DTM i ETCC. Auta, które na torach zyskały przydomek „Latających Cegieł”, wygrały 7 wyścigów w europejskim i niemieckim czempionacie.
Volvo 240 do dziś można spotkać w Skandynawii na trasach rajdowych. Widok idącej bokiem na ośnieżonym oesie Latającej Cegły jest doprawdy niezapomniany.
Do dnia dzisiejszego seria 240 pozostaje najliczniej wyprodukowanym modelem w historii firmy z rezultatem 2 862 573 egzemplarzy.
Model Volvo 240GL Break, który mam przyjemność Wam przedstawić pokazuje auto w wersji po liftingu. Posiada zmieniony pas przedni z prostokątnymi światłami oraz zmienione tylne światła. W oczy rzuca się długa pokrywa silnika oraz przepastny bagażnik z wydającą się nie mieć końca boczną tylną szybą. Pomimo, iż mamy do czynienia z wersją kombi, nie sposób odmówić nadwoziu elegancji i klasy. Model doskonale prezentuje się w kolorze srebrnym. Bardzo dobrze z lakierem komponują się srebrne klamki w drzwiach. PMA, które jest producentem miniatury, zadbało o takie detale, jak zawiasy klapy bagażnika czy spryskiwacze przedniej szyby umieszczone na pokrywie silnika. Dodatkowym atutem jest łamana antena, karbowane zagłówki foteli czy kalkomanie na błotnikach i tylnej klapie. Nie zapomniano także o charakterystycznym elemencie wyposażenia, jakim były wycieraczki przednich reflektorów.
Volvo trafiło do mnie poprzez eBay, z monachijskiego sklepu, który ma w ofercie zaledwie kilka modeli w skali 1:43. Od dawna miałem chrapkę na tę miniaturę. Początkowo chciałem go kupić w kolorze czerwonym lub białym. Przeglądając ogłoszenia i widząc ceny interesujących mnie egzemplarzy traciłem nadzieję na zakup modelu. W międzyczasie nauczony przykrym doświadczeniem z lakierami niemetalicznymi w PMA zdecydowałem, że Volvo musi być w kolorze srebrnym. Tak się złożyło, iż trafiłem na nie tego samego dnia, w którym kupiłem Citroena CX Break. Z jednej strony ogromna radość, z drugiej kalkulacja czy powinienem wydać na raz sporą kwotę. Na szczęście rozum nie zawsze zwycięża serce i mam oba fantastyczne modele.
Czekałem na ten wpis, żeby zobaczyć więcej zdjęć tego świetnego modelu. W mojej kolekcji znalazło się wspomniane 240 z 1985 z DTM, jednak takie kombi chętnie również bym u siebie zobaczył!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Na pewno warto go mieć. Jest bardzo dopracowany. Stary, dobry Minichamps. Chciałbym kupić jeszcze 850 Estate, świetnie by się komponowali.
UsuńPozdrawiam
Volvo 850 Estate tak bardzo lubię, że mam już u siebie dwa HPI :)
UsuńPozdrowienia!
Klika lat temu w serii samochody policyjne wyszedł modelik Volvo 240 kombi. Choć był raczej rozchwytywany, dopadłem 1 egzemplarz w którymś z empików i po obejrzeniu (przez blister) z zakupu zrezygnowałem. Kultowy w końcu samochód, który jeszcze tu i tam można spotkać, wymaga dobrego odwzorowania, a takie robi niestety tylko Minichamps. Pozdrawiam i gratuluję cennej zdobyczy
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. To jedna z miniatur w których najlepiej widać kunszt PMA. Ma wiele detali które cieszą oko, jak choćby łamana antena dachowa czy wzór felg. Wart jest każdej wydanej złotówki.
UsuńPozdrawiam
Hermoso este Volvo en color plata. Buen modelo de PMA.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
Que bueno que te guste. Este es uno de los mejores modelos de PMA.
UsuńAbrazo!
Miniaturka wysokiej klasy. Szkoda, że Minichamps nie zawsze trzyma taki poziom. Samo auto to już prawdziwy klasyk
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%.To model który można podziwiać wciąż i wciąż.
UsuńPozdrawiam
Excelente pieza, una réplica de lo que yo entiendo por un buen coche europeo: fiable, práctico y con mucha calidad. Uno de los modelos que me encantaría tener!
OdpowiedzUsuńSaludos.
To Volvo to prawdziwa kwintesencja nadwozia kombi, i ładny, i pojemy jak szafa:) Zauważyłem, iż po okresie stagnacji, ostatnimi czasy marka ta powraca do projektowania długich, niskich kombi. Szkoda tylko, że nikt nie wpadł na pomysł reaktywacji bezkonkurencyjnego napędu na tył, gdyż napęd przedni z ,,ewentualnym'' dołączaniem tyłu podczas utarty przyczepności kłóci mi się z ideą dużego, rodzinnego samochodu. No ale cóż, trudno:) Minichamps jak zwykle odwalił kawał dobrej roboty. Szkoda że ostatnimi czasy reaktywował się pod marką Maxichamps, która niestety już nie jest na takim poziomie jak jej poprzednik.
OdpowiedzUsuń