Opisując narodziny jakiegoś modelu podajemy rok premiery i salon, na którym został zaprezentowany. Bułka z masłem. Rozpoczynając pisanie tego tekstu sądziłem, że i tym razem tak będzie. Muszę się bowiem przyznać, iż o historii powstania GTO wiedziałem niewiele.
Początek tej historii jest lekko zatrważający. Bowiem za ojców GTO uznaje się Russella Gee i Johna DeLorean. Jak widać dwóch facetów też może stworzyć coś pięknego. Gee był specjalistą od silników, DeLorean odpowiadał za projekt samochodu. Za matkę, od biedy, uchodzić może decyzja GM, o wycofaniu marek koncernu ze sportów motorowych. Dla Pontiaca była to koszmarna decyzja, ponieważ w USA kojarzony był on przez wyścigi.
Pomysł był genialny w swojej prostocie. Sprawdzone podwozie, możliwie największy silnik i lekkie nadwozie, miały stworzyć auto o sportowym zacięciu i przystępnej cenie. Nowy model miał trafić przede wszystkim w gusta młodych nabywców. Projekt zyskał poparcie Jima Wangersa, speca od marketingu w Pontiacu.
Jako bazę dla przyszłego GTO inżynierowie wybrali model Tempest, produkowany od 1961 roku, wyposażony w silnik V8 o pojemności 5,3 litra. Według wytycznych szefostwa koncernu GM był to największy motor, jaki można było zastosować w tej klasie aut. Projektanci Pontiaca chcieli jednak więcej. Zamontowali widlastą ósemkę z większego Bonnevilla o pojemności 6,4 litra.
Ze względu na politykę koncernu, GTO nie od razu został samodzielnym autem. Najpierw był opcją dla Pontiaca Tempest LeMans, jako widlasta ósemka o mocy 325KM (według normy SAE. Wszystkie dane o mocy silników podałem według tej normy. Według normy DIN moc silników będzie mniejsza o około 20%) i z manualną, trzybiegową skrzynią. Już w tej wersji wyposażono samochód w sztywniejsze zawieszenie i montowano stabilizator poprzeczny. Najciekawszą z dostępnych opcji była Tri Power. Dzięki gaźnikowi o tej samej nazwie moc wzrosła do 350KM. Do wyboru były dwubiegowy automat lub czterobiegowa skrzynia manualna. Najmocniejszą odmianę stanowiła wersja Bobcat, czyniąca z Tempesta LeMans GTO prawdziwego potwora. Dość powiedzieć, że w najmocniejszej odmianie silnik uzyskiwał ok. 400KM i rozpędzał auto do 96km/h w 4,6 sekundy. Wynik i dziś robi niesamowite wrażenie.
W 1964 roku sprzedano ponad 30 tysięcy Tempestów w wersji GTO. Rok później sprzedaż podwoiła się. Na podstawie tych wyników szefostwo GM dało zielone światło na rozpoczęcie sprzedaży GTO, jako samodzielnego modelu, kładąc podwaliny pod narodziny ery muscle carów.
W 1966 GTO przeszło gruntowny lifting nadwozia. Okrągłe reflektory Tempesta przeniesiono z atrapy wlotu chłodnicy na jej krańce, ustawiając je nie w poziomie, lecz w pionie. Zabieg ten nadał większej agresywności przodowi auta. Linia boczna została podniesiona płynną kreską między końcem drzwi a tylnym słupkiem. Tylny pas ze światłami został umieszczony nieco głębiej niż linia kończąca błotniki. Klosze świateł miały jednolitą, czerwoną barwę i zostały podzielone chromowanym żebrowaniem. Samochód oferowany był w trzech wersjach nadwozia, jako coupé, hard top i convertible.
Pod maską wciąż pracowała widlasta ósemka 6,4 litra. Można było zamówić go w wersji Tri Power bądź Ram Air, która rozwijała moc 360KM. Napęd oczywiście przenoszony był na koła tylne.
Zmieniono także wnętrze GTO. Zegary umieszczono w trzech oddzielnych tubach osadzonych w drewnianej obudowie. Wszystkie przełączniki na desce rozdzielczej, podobnie jak wewnętrzne klamki drzwi i korbki szyb były chromowane.
W roku debiutu sprzedano prawie 97 tysięcy egzemplarzy GTO. Nigdy później nie udało się powtórzyć tego wyniku.
Model przedstawia auto z 1966 roku w wersji convertible. Producentem jest NEO Scale Models. Wykonany jest z żywicy. Jakość wykonania jest na bardzo wysokim poziomie. Model posiada prawidłową linię nadwozia. Nie mam wrażenia, które czasem towarzyszy mi przy oglądaniu innych miniatur NEO, że model jest jakby złamany w tylnej partii nadwozia.
Duże wrażenie robią światła przednie. Patrząc na nie, ma się wrażenie jakby za kloszami były wmontowane żarówki. Nad pionowymi światłami znajdują się jakże charakterystyczne, chromowane „brewki”.
Tylny pas otoczony jest srebrną obwódką, płynnie przechodzącą w zderzak. Na klosze świateł zostało bardzo starannie nałożone żebrowanie.
Wnętrze zdominowała czerń tapicerki. Poza brązową kalkomanią deski rozdzielczej i koła kierownicy oraz srebrnych korb szyb i klamek, nie ma żadnych innych kolorów. Nie oznacza to, że producent nie przyłożył się do wykończenia środka. Fotele i tylna kanapa mają bardzo delikatny wzór tapicerki. Boczki drzwi także posiadają przetłoczenia. NEO nie zapomniało o takich detalach jak podłokietniki pasażerów z tyłu auta.
Udało się uchwycić wiele smaczków pierwowzoru. Na masce zainstalowano wlot powietrza, nadając drapieżności modelowi. Pokrywę silnika zdobi także logo Pontiac, na bokach auta umieszczono fototrawione emblematy ze stylizowaną literą V i pojemnością silnika. Całość podkreśla czerwony pas ciągnący się przez wytłoczenie na boku auta.
Jedynym minusem są fototrawione wycieraczki. Umieszczono je o wiele za wysoko względem dolnej krawędzi szyby. Ponadto są o wiele za grube.
Model jest w kolekcji od sierpnia 2018. Kupiłem go na jednym z forów kolekcjonerskich za okrągłe 150 pln. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że sprzątnąłem go niemal sprzed nosa właścicielowi tego bloga. Wybacz mi, Szymon.
Un modelo precioso! Réplica de mi "muscle car" preferido, si bien no lo he visto en muchas ocasiones en la versión cabriolet.
OdpowiedzUsuńEl color le sienta francamente bien.
Es NEO y se nota, por la delicadeza de todo el conjunto y su precisión. Un modelo para ser visto y no tocado... Cuidado!
Saludos!
Me alegra que te guste. Es un hermoso muscle car.
UsuńSaludo!
Espectacular el Pontiac Convertible, tanto el color como los detalles.
OdpowiedzUsuńEs Neo, garantizado!
Abrazo!
Estoy muy feliz de que te guste.
UsuńEste es uno de mis modelos favoritos de la colección.
Saludo!
Żywiczne modele mają jednak to coś, co sprawia że wyglądają jak prawdziwe. Pontiac wygląda świetnie, i myślę że na żywo robi jeszcze większe wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdecydowanie, żywica, podobnie jak plastik, są tworzywami umożliwiającymi odtworzenie znacznie większej ilości detali. Mam kilka żywic w kolekcji i każdy z nich przewyższa popularne diecasty swoim poziomem.
UsuńPozdrawiam;)
Piękny model. Wszystkie te detale są takie dopracowane. Nawet gdybym chciał, to nie znalazłbym w nim żadnej wady.
OdpowiedzUsuńCoś by się znalazło, jednak jakość detali powala. Cieszę się że jest w mojej kolekcji.
UsuńPozdrawiam.
Jak dobrze zobaczyć tutaj goat'a, jak zwykli go nazywać Amerykanie. Bardzo lubię ten samochód.
OdpowiedzUsuńJako źródło wiedzy na jego temat polecam film na kanale Donut Media (w języku angielskim). Naprawdę dużo można się z niego dowiedzieć.
Twój opis jest równie szczegóły i czytało się go z przyjemnością.
Model - petarda, co tu dużo mówić. Gratuluję!
Dzięki Arkowi i ja mam identyczny ;)
Usuń