Italia od zawsze kojarzyła mi się ze słońcem, dobrym jedzeniem, winami lepszymi niż francuskie i zabijającym urok piłki nożnej catenaccio. Ponadto historia sięgająca starożytności, wspaniałe zabytki oraz genialni artyści. Ogólnie kraj i mieszkańcy nierozerwalnie związani z pięknem. Utwierdziłem się w moich odczuciach podczas urlopu spędzanego w Rzymie i okolicach Wiecznego Miasta. Napawałem się urokiem architektury Koloseum, Forum Romanum oraz Panteonu. Wrażeń dostarczały także Plac Wenecki, Muzea Watykańskie, Piazza Navona i di Trevi z oszałamiającą fontanną.
Wracając piechotą do hotelu natknąłem się na taką oto scenkę. Dwóch panów przed niewielką restauracją przerzucało się zdaniami dość podniesionymi głosami. Żywo przy tym gestykulowali. Za moment dołączyli do nich inni klienci lokalu. Powstało ogólne zamieszanie. Nie zdążyłem odejść dalej niż 50 metrów, a uczestnicy sprzeczki już w zupełnie innych nastrojach wspólnie wracali do knajpki. Patrząc na to zdarzenie przemknęła mi myśl - jakie to włoskie…
Wspominam o tym zdarzeniu, ponieważ historia narodzin bohatera dzisiejszego artykułu związana jest z niemałym zamieszaniem. Dwie firmy, trzy marki, dwóch wybitnych projektantów jednego modelu i dwa jakże różne auta o takiej samej nazwie.
Odpowiedzialnymi za to zamieszanie byli dwaj geniusze Enzo Ferrari i Giovanni Agnelli.
Ferrari w 1957 roku opracowało silnik 2,0 V6 z myślą o wyścigach różnych kategorii. W 1966 roku wchodziły w życie nowe przepisy dotyczące homologacji aut Formuły 2. Aby móc się w niej ścigać należało udokumentować wyprodukowanie 500 silników do samochodów drogowych. Dla Ferrari taka liczba była abstrakcją. Jedyną firmą, która mogła pomóc był Fiat. Zawarta między nimi umowa zakładała montowanie w zakładach Fiata silników. Część trafiała do modeli produkowanych przez turyńczyków, a pozostałe odsyłano do Maranello. Montowano je do aut pod nazwą Dino, ponieważ Don Enzo obawiał się utraty prestiżu marki Ferrari.
Fiat postanowił wprowadzić na rynek model Dino, jako coupé i kabriolet. Zaprojektowanie modeli powierzono odpowiednio Bertone i Pininfarinie. Logiczne, prawda? A jednak efekt końcowy był rewelacyjny.
Fiata Dino Spider zaprezentowano we wrześniu 1966 roku, podczas salonu w Turynie. Nadwozie to klasyczna sportowa elegancja. Nisko poprowadzona linia przodu schowana jest między agresywnie stylizowanymi błotnikami kół przednich, by płynnie przejść przez drzwi i miękko opaść z tyłu. Patrząc z boku na Spidera ma się wrażenie, że jest on w ciągłym ruchu.
Przód został zdominowany przez podwójne, okrągłe, reflektory świateł przednich, zwieńczone po bokach dużymi kloszami kierunkowskazów. Z tyłu umieszczono także podwójne i okrągłe lampy, fantastycznie nawiązując do koncepcji przodu samochodu. Seryjnie Dino wyposażano w kwadratową podkładkę pod tablicę rejestracyjną, przełamując miękkość okręgów. Całości dopełniały pięknie stylizowane felgi.
Fotele we wnętrzu usytuowano w systemie 2+2, co oznacza, że na tylnej kanapie podróżuje się niejako za karę. Za to z przodu… Wygodny fotel zaprasza do zajęcia miejsca za drewnianym kołem kierownicy. Za nim umieszczono klasyczne zegary z prędkościomierzem i obrotomierzem. Czerwone pole obrotomierza zaczynało się dopiero przy 8 tysiącach. Wartość dziś niemal abstrakcyjna w zwykłych autach. Przez całą długość deski rozdzielczej biegł wąski drewniany pas nadający wnętrzu elegancji.
Konsola środkowa także była wykończona drewnem. Centralnie umieszczono na niej logo Pinifariny. Pod nim znalazł się okrągły zegar. Samochód można było opcjonalnie wyposażyć w radio, którego obsługę ułatwiało umiejscowienie na wysokości lewarka zmiany biegów. Całości dopełniała chromowana dźwignia hamulca ręcznego.
W 1969 roku Fiat i Ferrari zmodyfikowały wspólnie silnik, zwiększając jego pojemność do 2,4 litra. Ze względu na wprowadzenie nowej skrzyni biegów zmieniono nieco układ przyrządów w konsoli środkowej. Wciąż jednak pozostała ona bardzo elegancka.
Model z mojej kolekcji został wyprodukowany przez PMA. Wzorowo oddano nadwozie samochodu, które pomalowano niemetalizowanym lakierem rosso. Robią wrażenie znaczki Fiata z przodu i na klapie bagażnika oraz logotypy projektanta umieszczone na błotnikach. Srebrną farbą pomalowano zawiasy klapy bagażnika, miejsce anteny i zamek wlewu paliwa. Klamki drzwi stanowią oddzielny element i mają wyraźnie zaznaczony przycisk do otwierania. Na słowa uznania zasługują światła przednie i tylne, a także odwzorowanie felg. Na wieńczących je kołpakach umieszczono napis Dino na żółtym tle. Piękny detal.
Wnętrze niestety rozczarowuje. O ile zegary można uznać za bardzo ładne, z zaznaczeniem czerwonego pola na obrotomierzu, o tyle pusta konsola środkowa kłuje w oczy. Producent nie umieścił żadnej kalkomanii radia, zegarów czy przełączników. Jest to tym dziwniejsze, iż w kierownicy naklejono logo Fiat. Co gorsza, puste miejsca sprawiają wrażenie jakby pomalował je sześciolatek. Na dodatek Minichamps zapomniał o umieszczeniu logo Pininfariny nad konsolą.
Innym niedopatrzeniem jest brak podkładki pod tablicę rejestracyjną pod przednim zderzakiem. Tablice te w latach 70-tych w Italii były bardzo charakterystyczne. Przednia miała niewielkie rozmiary, tylna w przypadku Dino musiała być kwadratowa o standardowym wymiarze. Na czarnym tle litery z wyróżnikiem miasta miały kolor pomarańczowy, a cyfry biały.
Model Dino bardzo mi się podoba, jednak staram się nie zaglądać do jego wnętrza. Coraz bardziej zastanawiam się nad zamówieniem doń kalkomanii z brakującymi elementami wnętrza i tablicami rejestracyjnymi z epoki. Można powiedzieć, iż model jest idealnym odzwierciedleniem aut z Italii. Urzekająco piękny, z irytującymi niedoróbkami. Jeśli taki miał być efekt końcowy, to PMA wykonało perfekcyjną robotę.
Zapraszam do obejrzenia galerii.
Me encanta al Dino... bonita parte frontal, un gran diseño, bien italiano.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
Fiat Dino es un ejemplo perfecto de la clase de diseñadores italianos.
UsuńA pesar del paso de los años, todavía impresiona con su elegancia deportiva.
Saludo!
Para mí el interior es suficiente, no es una miniatura de cien euros aunque tampoco es barata.
OdpowiedzUsuńMe gusta por todos los lados que lo miro! Y no podría ponerle ningún problema.
Gracias por mostrarlo, un saludo!
Comparé los interiores de otros modelos y sé que Minichamps podría haberlo hecho un poco mejor.
UsuńSin embargo, estoy muy feliz de que esté en mi colección.
Saludos!
Zdecydowanie było warto oddać głos :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Mimo drobnych niedociągnięć, o których wspomniał Arek, to kawał porządnego modelu;)
UsuńPozdrawiam;)
Cieszę się :D
UsuńNa żywo wygląda jak małe Ferrari. Ma ten włoski sznyt!
Pozdrawiam
Modelik jak i samo auto wyglądają świetnie. W czerwieni mu zdecydowanie do twarzy. Wnętrze, przynajmniej na zdjęciach, nie razi szczególnie.
OdpowiedzUsuńNa żywo prezentuje się jeszcze lepiej, zapewniam Cię;)
UsuńPozdrawiam;)
Bardzo ładny samochód z ciekawą historią. Nie wiedziałem o tym, że różne wersja nadwozia projektowały różne studia :)
OdpowiedzUsuńLiczę, że uda Ci się zwaloryzować model, bo przy takim wykonaniu aż się prosi o dołożenie zegarów i logotypów!