Niektórzy z Was zapewne pamiętają poprzedni wpis o modelu francuskiego Saviem SG2. Model tego auta zagościł na łamach Muzeum 1:43 przy okazji prezentacji miniatury w barwach francuskiego producenta opon Michelin. Nie był to, jak pewnie pamiętacie, model najwyższych lotów, ale zachował w sumie ramy zachodniego wydawnictwa gazetowego. Miniatura, którą chciałbym Wam zaprezentować ukazała się, jako siódmy nr kolekcji Furgonetas de antaño, czyli zbioru furgonetek i samochodów dostawczych sygnowanych zbiorczym logiem Altaya.
Kolekcja sama w sobie dla mnie nieciekawa, ponieważ średnio przepadam za samochodami upstrzonymi reklamami. Model Saviem SG2 przykuł jednak moją uwagę, podczas wspólnych zakupów z kolegami kolekcjonerami. Decydująca w przypadku tego zakupu była cena, która w przeliczeniu na złotówki była po prostu śmieszna, tak więc postanowiłem go nabyć i dać mu drugą szansę. Cóż czy było warto?
Przede wszystkim mam wrażenie, być może subiektywne, że model jest lżejszy od opisywanej wcześniej miniatury Michelin. Od razu widać zupełnie inaczej wykończone tylne partie modelu, z lepiej osadzonymi oknami w drzwiach. Pamiętamy, iż w modelu Michelin okna osadzone były bardzo głęboko. Autko tradycyjnie zalane jest farbą, co znacznie pogarsza widoczność przetłoczeń i linii podziału blach. Rzuca się to w oczy niemal z każdej strony. Rażą namalowane kierunkowskazy i oświetlenie tylne. Nieźle prezentują się rysunki na bokach nadwozia… i to by było na tyle w kwestii detali, których po prostu tu brak. Model jest toporny, uproszczony do granic możliwości, ale ma w sobie coś, co na chwilę pozwala zatrzymać na nim wzrok. Być może jest to fakt, iż my w Polsce znamy go doskonale, jako Avię, która swego czasu licznie obecna była na naszych ulicach, przez co wydaje się swojski?
Podsumowując powiem, iż na korzyść tego konkretnego modelu Saviem SG2 przemawia jego cena. Na rynku jest co najmniej kilkanaście gazetowych wersji kolorystycznych tego auta zarówno z logiem Saviem, Avii i Alfa Romeo, toteż za niewielkie pieniążki można sobie stworzyć ciekawą mini kolekcję. Czy warto? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.
W takim malowaniu do Twojej kolekcji zdecydowanie lepiej pasuje niż Michelin ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Zgadzam się z Tobą w stu procentach:) Niebieski wydaje mi się pod wieloma względami bardziej atrakcyjny.
UsuńPozdrawiam:)
Model na poziomie typowym dla gazetówek. Jak zauważyłeś, rysunki wyglądają fajnie. Dla mnie to największa zaleta tego modelu.
OdpowiedzUsuńTo, że rysunku są jego największą zaletą, to właśnie największy problem modelu;) gdyby nie one praktycznie nie byłoby już nic wartego uwagi;)
UsuńPozdrawiam;)
Miniatura całkiem przyjemna. Co prawda mocno uproszczona, ale tak jak mówisz, przyjemnie na niej na chwilę zawiesić wzrok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Na chwilę można, potem nie ma już na co patrzeć;)
UsuńPozdrawiam;)
¡Por supuesto que debías comprarlo Zsymon! El "Anís del mono" se ve interesante, y más para los fríos que estamos pasando en estas tierras (aunque Uds. están sufriendo del calor, que tendremos nosotros en 6 meses). Muy bello Saviem.
OdpowiedzUsuńAbrazo!
Dziękuję Juanh, cieszę się, że podoba Ci się ta miniatura. Mogłaby być odrobinę lepiej dopracowana, ale z racji powszechnej znajomości oraz zastosowania na całym niemal globie, musiała się znaleźć w mojej kolekcji.
Usuńpozdrawiam;)
W latach 90 był to dość częsty "warzywniakowóz". Pamiętam go jako niezwykle powolne i ślamazarne auto zostawiające za sobą chmurę dymu. Obowiązkowo - wiecznie brudny :)
OdpowiedzUsuńTak, to stały bywalec wszelakich targowisk, rynków, kom roboczy polskich badylarzy;) mówimy oczywiście o jego czeskiej wersji - Avii. W sumie, jakby się dłużej zastanowić był czas, że nie było zbytniej alternatywy.
UsuńPozdrawiam
Wow, Szymon, co za niespodzianka, gdy widzisz hiszpańskiego furgonetkę na twoim blogu! Mówię to z powodu marki "anyżowej", znanego napoju w moim kraju (jest to bardzo słodki, ale bardzo mocny trunek).
OdpowiedzUsuńMam to SAVIEM, ale w wersji vana wsparcia dla zespołu Alpine, dziś bardzo poszukiwanego modelu.
W każdym razie podoba mi się twoja wersja i jeszcze więcej z tą marką, tak nam znaną.
Pozdrowienia! I oferuję twój blog z dramą anyżu!
Anyżowa powiadasz?:) lubię smak anyżu, więc może i ten trunek by mi smakował;) cieszę się, że modeli Ci się podoba, i że nieświadomie sprawiłem Ci przyjemność prezentując coś co wiąże się z Hiszpanią;)
UsuńPozdrawiam serdecznie;)
Witaj Szymonie!
OdpowiedzUsuńMiniatura przyzwoita, a po dopieszczeniu może prezentowac się znacznie lepiej :)
Pozdrawiam!
Piotr
Piotrze sporo jest racji w tym co mówisz, ale... w tym konkretnym przypadku niewiele można zrobić. To niestety jedna wielka bryła żelastwa z kilkoma plastikowymi detalami. Nie ma zbytniego pola do popisu w kwestii poprawek:)
UsuńPozdrawiam;)