Dzisiejszy wpis będzie zarazem swojski i egzotyczny. Dlaczego? Swojski dlatego, że na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z samochodem do niedawna jakże często spotykanym na polskich drogach – Oplem Omegą. Egzotycznym, bo ów Omega nosi na masce Gryfa, a kierownicę zamontowano po prawej stronie. Oczywiste zatem jest, że mamy do czynienia z Vauxhallem. W 1986 roku, wraz z pojawieniem się na rynku nowego modelu Opla Omegi, zarząd General Motors podjął decyzję o wprowadzeniu na rynek brytyjski drugiej generacji Vauxhalla Carltona.
Wóz ten był oczywiście bliźniakiem wspomnianego Opla. Samochód dostępny był w tych samych wersjach nadwoziowych, jednak gama jednostek napędowych różniła się nieco od tych, jakie oferowano pod maską Omegi. Brytyjczycy mogli wybierać pomiędzy benzynowymi jednostkami o pojemności 1.8, 2.0, 2.4, 2.6 i 3.0l oraz dieslem o pojemności 2.3l. Wyjątek stanowiła niewielka tuningowa seria Lotus Carlton (Lotus Omega) wyposażona w potężny, 3.6 litrowy silnik o mocy 377KM. Niestety ów pojazd znacznie rozminął się z planami sprzedażowymi. Szacowana sprzedaż 1000 sztuk samochodów na rynku brytyjskim zakończyła się na 440 sprzedanych autach. Nie bez znaczenia pozostawała cena, która sięgała prawie 50 tysięcy funtów. Warto nadmienić, że podstawowa wersja Carltona MK II była o połowę niższa. Vauxhall Carlton drugiej generacji produkowany był do 1994 roku, kiedy to na runku pojawił się nowy model Opla Omegi. Ten jednak nie był już sprzedawany na ryku brytyjskim, jako Carlton, a po prostu Vauxhall Omega. Mój egzemplarz tego ciekawego samochodu sygnowany jest logiem brytyjskiej wytwórni Corgi/Vanguards. Jest to pierwsze auto tego producenta w moim zbiorze. Nie jest żadną tajemnicą, że na zakupie zaważyła duża obniżka cen w jednym z niemieckich sklepów. Postanowiłem skorzystać, mimo, iż poziom wykonania i odwzorowania modelików wspomnianego producenta, nie należy do najwyższych. Zakup poprzedziłem internetowym rekonesansem i... wybór padł na Vauxhalla, a nie Omegę dostępną w tym samym sklepie, tej samej promocji i tego samego producenta. Srebrny Vauxhall wykonany jest po prostu lepiej niż czerwone i czarne Omegi oferowane przez Vanguards. Ciekawe, że tak wiele w kwestii maskowania niedoróbek może zdziałać kolor. Samochodzik na pierwszy rzut oka wywołuje bardzo pozytywne wrażenie. Ładnie prezentuje się bryła nadwozia, metalizujący lakier, którego pigment także wydaje się całkiem nieźle dobrany. Jak wiecie, to duży plus. Świetnie prezentują się charakterystyczne szprychowe felgi z oponami oraz klosze reflektorów. Nieco gorzej sprawy mają się w kwestii montażu. Samochodzik złożony jest bardzo czysto jednak spasowanie elementów zostawia wiele do życzenia. Najbardziej drażniące są szczeliny pomiędzy słupkami i szybą przednią, zderzakami i nadwoziem oraz maską i błotnikami. Dziwi mnie trochę fakt, iż maska pojazdu zrobiona została, jako osobny element. Nie jest do zbyt częsty zabieg, zwłaszcza, jeśli maska pozostaje nieruchoma. Uwierzcie mi, że zestawienie z Omegami tego samego producenta wypadło jednak znacznie na korzyść Vauxhalla. Wnętrze pojazdu również wykonano w dość ascetyczny sposób. Teoretycznie odwzorowano charakterystyczną deskę rozdzielczą, nie naniesiono na nią jednak wskaźników i przycisków, pozostawiając jedynie szary, nieciekawy plastik. Całości dopełniają odlane z przednią szybą wycieraczki. Modelik na żywo prezentuje się znacznie lepiej niż na fotografiach, bo te jak wiecie, mają tendencję do wyciągania niedoskonałości, nie mniej jednak, pierwsze spotkanie z modelem Vanguards wywołało u mnie mieszane uczucia. Ciekaw jestem Waszych opinii o modelu.
Prezentujesz ostatnio moje ulubione cywilne modele, jakie mają się w przyszłości u mnie pojawić :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Odnośnie maski jako oddzielny element - ten producent tak ma. W moim MG ZT klapa bagażnika jest wykonana w ten sposób. Generalnie te modele maja swój niepowtarzalny styl.
UsuńTego, że Vanguads robi maski w ten sposób nie wiedziałem. Jak mam być szczery to ciut mało efektowny zabieg zwłaszcza, że element nie jest ruchomy. O niepowtarzalności stylu zgodzę się w stu procentach ;)
UsuńPozdrawiam!
Patrząc na ten modelik widzę, że czas się zainteresować modelami Vanguards. Bardzo mi się podoba. Nawet wycieraczki odlane wraz z szybą wyglądają całkiem znośnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piotr
Generalnie model jest bardzo fajny i naprawdę efektowny. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Umiejscowiłbym go jakościowo pomiędzy WhiteBox a Minichamps bo ta naprawdę odrobina staranności w montażu podniosła by znacznie jego jakość. Niestety wiem, że to nie przypadłość jednego egzemplarza. Na plus z kolei przemawia cena.
UsuńPozdrawiam!
Los Vanguards suelen tener unos moldes fantásticos, y este Vauxhall/Opel no es la excepción. No conocía este modelo, y te felicito por tenerlo, muy bueno.
OdpowiedzUsuńSaludos!
UsuńHola amigo! Me alegro que te guste el modelo. Se trata de las primeras Vanguards en mi colección. Creo que se podría hacer un poco mejor, pero en general me gusta mucho este modelo.
Saludos!
Z małego zdjęcia zapowiedzi byłem przekonany że następnym modelem na blogu będzie Senator. A tu niespodzianka :D Ja też niedawno patrzyłem na Omegi/Carltony (i pewnie też na tej samej stronie) i zastanawiałem się co lepsze i chyba rzeczywiście Carlton wygrywa. Co w sumie jest zastanawiające bo przecież to praktycznie to samo auto, tylko inny znaczek. Jednak, jak zauważyłeś, kolor ma tu duże znaczenie
OdpowiedzUsuńWitaj, wiesz przyglądając się tej miniaturce można było odnieść takie wrażenie:)
UsuńMnie osobiście porównując Omegi i Carltony zdecydowanie do gustu bardziej przypadł Carlton. Odniosłem wrażenie, że czarny lub czerwony kolor Opli "wyciąga" jeszcze bardziej niedoskonałości modelu. I chociaż to dokładnie ten sam model (Omegi mają chyba jedynie inne felgi), to jednak w tym przypadku kolor po prostu uratował efekt końcowy.
Pozdrawiam!
Uwagę przykuwają ładnie zrobione szprychowe felgi a'la klasyczne BBS'y. Modelik bardzo fajny, nieźle komponowałby się z limitowanym Lotusem Omega. Sprzedałem ostatnio takiego za parę groszy. Warto poszukać. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńWidziałem Lotusa Omegę gdzieś w sieci. Zgodzę się, że ładnie by ze sobą wyglądały. A co do felg to były jednym z powodów dla którego ten model trafił do kolekcji ;)
UsuńPozdrawiam!
Cóż, nie wiem, samochód, ale to, co zdjęcia przedstawiają mnie jest to bardzo dobry model.
OdpowiedzUsuńTo był bardzo dobry strzał: Masz specyficzny brytyjski samochód (made in bez tak dużych ilościach) w atrakcyjnej cenie.
Na pewno nie będą większe szanse na znalezienie Omega w tych samych warunkach w przyszłości. ;)
Pozdrowienia mój przyjacielu!
Całkowicie się z Tobą zgadzam Pablo, w kwestii tego, iż mam ciekawego Brytyjczyka za niewielkie pieniądze. Z montażem mogłoby być odrobinę lepiej ale na szczęście model na żywo naprawdę robi dobre wrażenie.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
La verdad es que no conocía el coche, pero que bello que es!
OdpowiedzUsuńMuy buena miniatura.
Abrazo!
Como siempre, Juan, doy la bienvenida a su opinión. El modelo en realidad no es malo, sólo un poco mejor podría ser presentada. Afortunadamente, el precio era muy bajo.
UsuńSaludos!