Vitesse zadebiutowało w mojej kolekcji miniaturą białego Chevroleta Impala z roku 1959. Przyznam, że ów debiut do najmocniejszych nie należy i towarzyszą mu zdecydowanie mieszane uczucia. Dlaczego mieszane? Już spieszę wyjaśnić. Model, choć z grubsza nie najgorszy, z bliska niestety prezentuje się słabo. Największą bolączką, jak się okazuje, nie tylko mojego egzemplarza jest niestaranny montaż oraz niska jakość detali.
Rażąca szczelina pod przednią owiewką, fatalne wycieraczki i karykaturalnie powyginane, nieproporcjonalne listwy ozdobne na masce, to tylko wierzchołek góry lodowej. Najbardziej irytujące zdają się być zadziory na zwyczajnie nieoszlifowanej karoserii, które poza nadkolami widoczne są także na błotnikach. Dopełnieniem całości są odpadające samoistnie foliowe imitacje logotypów. Nie najgorzej prezentuje się za to ogólna sylwetka, pas przedni oraz wnętrze pojazdu. Przyznam, że oglądałem wcześniej zdjęcia tegoż właśnie modelu Vitesse i długo zastanawiałem się nad jego zakupem, nie przypuszczałem jednak, że radość z zakupu przysłoni mi nuta rozczarowania z powodu jakości modelu. W sumie na korzyść modelu przemawia jedynie jego cena, która w przypadku tego konkretnego egzemplarza w niemieckim sklepie nie przekroczyła trzynastu euro. Chcąc nabyć ów model u polskiego dystrybutora musicie wyłuskać z kieszeni blisko sto złotych, a moim zdaniem to autko mimo całego swojego uroku, zwyczajnie nie jest tego warte. Pozostaje więc oszczędzać na miniaturę Spark…
Na zdjęciach nie wygląda tak źle. Widać tę szparę o której piszesz i "zadzior" na prawym błotniku ale nie jest aż tak strasznie.
OdpowiedzUsuńTen zadzior to koszmar. Gdyby nie to, że kupiłem go za granicą i reklamowanie nastręczałoby sporo kłopotu z pewnością kazałbym go wymienić. Może trochę przesadziłem z tym narzekaniem ale jednak spodziewałem się nieco lepszej jakości. Wiem, że to Vitesse i że wypuszcza buble na rynek ale łudziłem się, że może mój egzemplarz będzie wolny od wad;)
UsuńZawsze mówię, że amerykańskie samochody są piękne tylko w modelach. To nie jest wyjątkiem .Powierzchnia głównym mankamentem, jak widzę, jest skręcona stan po prawej maską, ale to łatwo ustalony z cyjanoakrylatu. I mimo wszystko, to jest klejnotem dla trzynastu euro!. Czytanie, że lokalni dealerzy mogli zadać sto dolarów za model, nie czuję się samotny, a nie tak szalony.
OdpowiedzUsuńNiestety! Czasami pragnę być pijany, lub hazardzistą, ale nie kolekcjonerem. Jestem pewien, że inne wady nie są tak drogie. , ,
Pozdrowienia!
Witaj Pablo,
Usuńza taką cenę to faktycznie atrakcyjny model ale... trzeba kupować za granicą by mieć satysfakcję i nie przepłacać. Niestety w Polsce to nadal trudne, zwłaszcza jeśli dystrybutorów policzysz na palcach jednej ręki.