Polonez w wersji milicyjnej pojawił się na polskich drogach w 1985 roku. Wcześniej funkcję podstawowego pojazdu milicyjnego spełniały m.in. Fiaty 125p, Warszawy oraz radzieckie Gazy 67 i 69. Początkowe założenia zbudowania na bazie Poloneza radiowozu z prawdziwego zdarzenia spełzły na niczym. Przyczyn takiego stanu rzeczy było wiele, lecz główną z nich były najzwyczajniej w świecie braki zaopatrzeniowe i „przejściowe trudności na poszczególnych odcinkach”.
To właśnie one zadecydowały, iż praktycznie niezmienione mechanicznie, seryjnie produkowane auto trafiło na wyposażenie jednostek milicji. Różnice pojawiały się jedynie w kwestii wyposażenia i wyglądu zewnętrznego. Na standardowy sprzęt pokładowy, poza kogutami i syrenami montowanymi w różnych konfiguracjach, składało się także radio, światła przeciwmgielne oraz specjalna przegroda dzieląca tylną kanapę od przednich siedzeń. FSO Polonez pozostawał na służbie w Milicji a później Policji aż do roku 2010, kiedy to resort pozbył się ostatnich egzemplarzy. O ile w latach 80-tych radiowóz ten mógł jeszcze uchodzić za skuteczny mając za konkurencje potencjalnie same Syrenki, Warszawy, Maluchy czy Duże Fiaty, o tyle już na przełomie XX i XXI wieku, stał się przedmiotem drwin. Dziś z kolei wzbudza nostalgiczne wspomnienia, wywołuje pozbawiony złośliwości uśmiech. Dlatego właśnie, jego obecność z mojej kolekcji cieszy mnie niezmiernie.
To właśnie one zadecydowały, iż praktycznie niezmienione mechanicznie, seryjnie produkowane auto trafiło na wyposażenie jednostek milicji. Różnice pojawiały się jedynie w kwestii wyposażenia i wyglądu zewnętrznego. Na standardowy sprzęt pokładowy, poza kogutami i syrenami montowanymi w różnych konfiguracjach, składało się także radio, światła przeciwmgielne oraz specjalna przegroda dzieląca tylną kanapę od przednich siedzeń. FSO Polonez pozostawał na służbie w Milicji a później Policji aż do roku 2010, kiedy to resort pozbył się ostatnich egzemplarzy. O ile w latach 80-tych radiowóz ten mógł jeszcze uchodzić za skuteczny mając za konkurencje potencjalnie same Syrenki, Warszawy, Maluchy czy Duże Fiaty, o tyle już na przełomie XX i XXI wieku, stał się przedmiotem drwin. Dziś z kolei wzbudza nostalgiczne wspomnienia, wywołuje pozbawiony złośliwości uśmiech. Dlatego właśnie, jego obecność z mojej kolekcji cieszy mnie niezmiernie.
To był pierwszy model z serii kultowych, który trafił do mojej kolekcji. Można też powiedzieć, że był to drugi model w skali 1:43 w moim zbiorze :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Ja z kolei pamiętam jak na niego polowałem. Nie było go w kilku empikach w mojej okolicy, aż w końcu znalazłem jeden egzemplarz w jakimś archaiczne kiosku:)
UsuńPozdrawiam;)